Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 2 kwietnia 2009, 12:24

autor: Michał Urbanek

BattleForge - recenzja gry - Strona 3

Połączenie karcianki, RTS-a i gry MMO? Niemożliwe? Dla twórcy serii The Settlers i Spellforce nie ma rzeczy niemożliwych. Czym jest BattleForge, przekonasz się w naszej recenzji.

W BattleForge odnajdziemy też aspekt handlowo-kolekcjonerski. By móc stworzyć talię, w której karty będą ze sobą jak najlepiej współgrały, musimy najpierw je nabyć. Z dniem premiery w grze znalazło się równo 200 kartoników, ale liczba ta będzie się stale zwiększać wraz z kolejnymi edycjami. Na starcie dostajemy 64 karty – po szesnaście z każdego żywiołu. Da się tym grać, ale przeciwko bardziej doświadczonemu przeciwnikowi nasze szanse są raczej liche. Z pomocą przychodzą BattleForge Points – najważniejsza w grze waluta. Dzięki tym punkcikom możemy dokupić kilka zestawów ośmiu losowych kart (tzw. boosterów) lub zdobyć konkretny kartonik, licytując na aukcjach innych graczy. Zapytasz pewnie: ale skąd je, u licha, wziąć? Nie martw się. Wraz z grą otrzymasz 3000 BFP, a to wystarczająca suma, by stworzyć dobrą talię (trzeba tylko wiedzieć, czego się chce. Jeśli jednak trzy tysiące to dla Ciebie zbyt mało, dodatkowe punkty możesz dokupić za prawdziwą gotówkę. Obecnie kurs kształtuje się na poziomie dziewięćdziesięciu złotych za 2000 BFP. Za taką sumę przy obecnych, niestabilnych jeszcze, cenach można zakupić powiedzmy dwie najdroższe aktualnie karty. Grosze to nie są, fakt, ale należy pamiętać, że to gra bez abonamentu, a utrzymanie serwerów też nie jest darmowe. Zresztą do kupowania nikt nie zmusza.

Elementem BattleForge, który przemawia do mnie szczególnie, jest fakt, że nie musi się ograniczać spotkań z przyjaciółmi, by być tu jednym z najlepszych. Gra nie wymaga spędzania przy niej ogromnych ilości wolnego czasu (jak to robi większość MMO), choć daje tyle emocji, że dzień sam ucieka gdzieś pomiędzy rzucanymi kartami. Pomaga w tym również grafika – przygotowana, jak mówią autorzy, na silniku napisanym specjalnie dla tej gry – prezentuje świat o bogatej palecie kolorów i wysokiej rozdzielczości tekstur. Nie jest to może szczyt marzeń, ale ładnie wykonane efekty mogą czasem przyprawić gracza o rozdziawienie buzi. Można by się czepiać przechodzących przez siebie potworów podczas większych starć, ale osobiście nie jestem sobie w stanie wyobrazić, w jaki inny sposób dwa ogromne Colossusy mogłyby się zmieścić przy skrawku muru, krusząc go swoimi wielkimi pięściami.

Większe jednostki zazwyczaj potrafią sobie poradzić nawet ze znacznie przeważającym liczbowo przeciwnikiem

Wielkie brawa należą się za to panom z EA Phenomic za oprawę audio. Nie dość, że wszystkie utwory muzyczne wpasowują się świetnie w epicki charakter gry, to jeszcze brzmią adekwatnie do aktualnie używanej talii. Wielbiciele Natury na ten przykład toczą batalie przy spokojnych, relaksujących dźwiękach, podczas gdy w dynamicznych utworach graczy Ognia dominują bębny i talerze. Dodatkowo, jeśli gramy talią złożoną z kart kilku żywiołów, słuchamy różnych kawałków na zmianę. Nie zawodzą też głosy jednostek, meldujących swoją gotowość, informujących o niektórych wydarzeniach z pola walki i wrzeszczących z całej siły, gdy armię zasili nowy oddział. Miodzio.

Interesowałem się BattleForge, od kiedy tytuł ten został zapowiedziany i nie zawiódł on moich wysokich oczekiwań. Niestety, gra nie jest zbyt agresywnie reklamowana, ale każdy kto jej spróbuje, będzie zaskoczony, ile w tym pomyśle znalazło się miejsca na dobrą zabawę. Właśnie – bo tu nie chodzi o jakiś wyższy level czy Dragon Armor +4, tylko o frajdę z rozgrywki. I to jest piękne.

Michał „aRusher” Urbanek

PLUSY:

  • dynamiczna akcja, uzyskana dzięki rezygnacji z tradycyjnej „produkcji” jednostek;
  • kolekcjonowanie armii zgromadzonej na kartach do gry – aukcje i handel kartami;
  • zróżnicowane misje kampanii PvE, z kooperacją dla maksymalnie 12 graczy;
  • ekscytujące potyczki PvP, poparte powtórkami, dzięki którym można się wiele nauczyć;
  • wspaniała oprawa dźwiękowa i całkiem zjadliwa grafika;
  • nie ma konieczności no-life’owania, by osiągać dobre rezultaty – liczy się zabawa.

MINUSY:

  • brak komunikacji VoIP;
  • przy wielkich bataliach w PvE czasami ciężko połapać się w tym, co się dzieje;
  • zdarzają się problemy ze stabilnością serwera;
  • by mieć najbardziej wypasiony deck, trzeba płacić... ale w którym dobrym MMO nie trzeba?