Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 31 marca 2009, 13:43

autor: Przemysław Zamęcki

The Last Remnant - recenzja gry - Strona 3

Cztery słowa. jRPG. Square-Enix. PC. Niemożliwe? A jednak. The Last Remnant to ciekawa propozycja na rynku zdominowanym przez produkcje amerykańskie i europejskie.

System starć jest więc innowacyjny, ale również pełen wad. Głownie dlatego, że wszystko dzieje się tak szybko, że często nie zauważamy, kto komu właśnie przyłożył. Tym bardziej, że w trakcie walki często pojawiają się Quick Time Events i zamiast liczyć punkciki potrzebne do przeżycia, wpatrujemy się w ekran, aby nie przegapić „tego” momentu. Jeżeli zdążymy i naciśniemy właściwy przycisk, postać zada wrogowi większe obrażenia. Na szczęście gra nie jest aż tak trudna, żeby się zniechęcać i pod tym względem stanowi idealną propozycję dla osób, które chciałyby rozpocząć swoją przygodę z tą odmianą gatunku RPG. Oczywiście od czasu do czasu jesteśmy zmuszeni grindować i szukać nieco na siłę przeciwników, aby podbić sobie statystyki (w The Last Remnant nie ma czegoś takiego jak poziomy doświadczenia), ale nie zabiera to tyle czasu co w wielu innych tytułach. No i ze względu na zastosowany system bitewny nie jest tak nudne jak w typowych turówkach.

A gdzie Godzilla?

W trakcie rozgrywki znajdujemy wiele skrzyń z ekwipunkiem, a przy pomocy dziwacznego stworka, przypominającego opancerzonego kreta, szukamy również rzadkich kamieni czy rudy, którą potem przetapiamy na oręż. Co ciekawe, również Mr. Digg, bo tak nazywa się ów osobnik, zdobywa doświadczenie i jest w stanie znajdować coraz rzadsze i lepsze fanty. Wygrana walka może także przynieść łup w postaci żywych przedstawicieli pokonanego właśnie gatunku, których możemy sprzedawać u handlarzy jako żywy towar lub też wcześniej przerobić go na części pierwsze.

The Last Remnant to gra dobra i jak najbardziej godna polecenia. Nawet nie podejmując się pobocznych zadań, których zresztą nie ma aż tak wiele, otrzymujemy kilkadziesiąt godzin bardzo przyjemnej zabawy. Jej największym mankamentem jest może zbyt duża ilość identycznie wyglądających podziemi i nieco niedorzeczna fabuła, ale na tego typu negatywne argumenty fani jRPG są już od dawna uodpornieni. Denerwują również bardzo często pojawiające się na kilka sekund plansze z napisem loading oraz widoczne sekundowe (czasem dłuższe) opóźnienie wczytywania się tekstur w wyższej rozdzielczości. Być może jest to kwestia posiadanej pamięci RAM, ale na 2 GB nie da się chyba tego mankamentu uniknąć. Mimo wszystko The Last Remnant warte jest zauważenia i chociażby próby rozważenia zakupu. Tym bardziej, jeśli posiadacie pad, dzięki któremu rozgrywka będzie jeszcze przyjemniejsza i bardziej płynna. Oczywiście i klawiaturą oraz myszką da się bez problemu grać, nie należy jednak zapominać o konsolowym rodowodzie gry, która właśnie pod pad została zaprojektowana. Jeśli więc macie ochotę na szczyptę politycznych intryg, romansów, rodzinnego pitu-pitu w emo-sosie, śliczną oprawę graficzną i fajny system walki, łykajcie produkt Square-Enix. Jest spora szansa, że po skończeniu przygody nie zostaniecie odpowiednio zaspokojeni i staniecie się kolejnym fanem dalekowschodnich produkcji.

Przemek „g40st” Zamęcki

PLUSY:

  • oprawa graficzna wykorzystująca Unreal Engine 3;
  • dla fanów kalkulatorów spora ilość różnych statystyk i ustawień;
  • innowacyjny system walki;
  • długość rozgrywki;
  • świetny tytuł, aby zacząć swoją przygodę z jRPG.

MINUSY:

  • starcia sprawiają z początku wrażenie zbyt chaotycznych;
  • identycznie wyglądające podziemia;
  • doprowadzający do szału ekran ładowania.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej