Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 9 marca 2009, 14:22

autor: Adam Kaczmarek

Dark Sector - recenzja gry na PC - Strona 2

Dark Sector pojawił się na konsolach blisko rok temu. Premierę wersji na komputery osobiste można więc uznać za niespodziankę. Czy warto wcielić się ponownie w Haydena Tenno?

Model walki cierpi na syndrom maksymalnego lenistwa deweloperów. Hayden wymachuje ostrzem bez ładu i składu, w mocno ograniczonym zakresie. Sytuację odrobinę ratują bardzo brutalne i krwawe wykończenia. Wykonanie ich nie stanowi żadnego problemu, gdyż sztuczna inteligencja wrogów stoi na wyjątkowo żenującym poziomie. Mutanty i żołnierze nie kwapią się do śmielszych ataków, stoją jak wryci, a ruszają się właściwie tylko wycofując się z zajmowanych pozycji. Większych atrakcji pomiędzy starciami nie odnotowałem. Co prawda, w kilku miejscach zaaplikowano zagadki logiczne, ale rozwiązuje się je w okamgnieniu. Większość z nich opiera się na schemacie „znajdź źródło energii i otwórz drzwi lub spal organiczną barierę”. Nic specjalnego, ale jakieś urozmaicenie to jest.

Używanie niewidzialności umożliwia Haydenowiprzedarcie się przez pokoje z kamerami ochrony.

Technologicznie Dark Sector nie wyróżnia się na tle konkurencji. Rok temu nie szokował – nie zaskakuje również i teraz. Niektóre poziomy są skonstruowane nieciekawie. Denerwujące są zwłaszcza liczne uproszczenia w kwestii uszczegóławiania krajobrazu. Twórcy doszli do wniosku, że kilka, tworzących dany etap, ulic na krzyż nie potrzebuje zbyt wielkiej liczby detali, aby podkreślić wschodnioeuropejski klimat lokacji. Co rusz spotykamy więc te same śmietniki, worki, plakaty, reklamy, zdezelowane wozy, a nawet kwietniki. Zdecydowanie najlepiej z całej gamy obiektów prezentują się postacie – pokryte dobrymi teksturami, ładnie oświetlone, ale z kiepską mimiką. Niezgorzej wypada udźwiękowienie. Głos bohaterom podkładają nie do końca anonimowe twarze kina i telewizji – Michael Rosenbaum (Tajemnice Smallville) oraz Jurgen Prochnow (Das Boot). Na dokładkę słyszymy również Dwighta Schultza (Murdock z Drużyny A). Aż żal, że tak niezły dobór wokali został zmarnowany w żenujących dialogach. Muzyka przygrywająca w trakcie wyrzynania wrogów to dzieło mało znanego Keitha Powera. Facet odwalił naprawdę niezłą robotę, wprowadzając w aurę tajemniczości odrobinę ambientu i elektroniki.

Podsumowując, Dark Sector to zwykły przeciętniak, którego elementy składowe zostały wykonane niedokładnie albo po prostu słabo. Przejście 10 rozdziałów nie zajmuje zbyt wiele czasu. Ponadto oprawa graficzna nie oszałamia jakością i wyglądem. Dziełu Digital Extremes wyraźnie brakuje „jaj”, gdyż swoje najlepsze pomysły tak naprawdę kopiuje ze sprawdzonych wzorców. Dla zdruzgotanych optymalizacją GTA IV na PC mam jednak dobrą wiadomość. Konwersja jest wykonana należycie i działa bez zarzutów. Pytanie brzmi: po co PeCetowi tak słaby tytuł? Szczególnie, kiedy obok na sklepowej półce stoi Gears of War w podobnej cenie.

Adam „eJay” Kaczmarek

PLUSY:

  • zabawa z ostrzem-bumerangiem;
  • niezła muzyka;
  • wygląd postaci;
  • poprawna, dobrze zoptymalizowana konwersja na PC.

MINUSY:

  • tragiczna, mało interesująca fabuła;
  • kiepski główny bohater;
  • monotonia kolejnych walk;
  • sztuczna inteligencja przeciwników;
  • słabo wykonane lokacje, powtarzalne detale i obiekty.