Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 23 lutego 2009, 14:50

autor: Marcin Łukański

Halo Wars - recenzja gry - Strona 3

Ensemble Studios udało się stworzyć najlepszy RTS na konsole. Halo Wars daleko do ideału, ale – póki co – w swoim gatunku nie ma sobie równych.

Czym się walczy i gdzie się walczy

Lista jednostek nie jest ogromna, ale i tak u fanów spowoduje szybsze bicie serca. Mamy tutaj świetnie animowane oddziały Spartan, nieśmiertelne Warthogi, Hornety, potężne transportery Pelican, oddziały marines. Znalazło się nawet miejsce dla gigantycznego Scaraba (acz w dość osobliwej sytuacji). Wszystkie jednostki zachowują się i wyglądają tak jak ich odpowiedniki z gier FPP. Widok Spartana strzelającego z działa laserowego lub przejmującego pojazdy nieprzyjaciela to sam miód, a rozjechanie Warthogiem piechoty wywołuje uśmiech na twarzy. Miejscami, aż prosi się możliwość większego przybliżenia kamery.

Niektóre bitwy sprawiają bardzo dobre wrażenie.

Większość jednostek posiada również drugi typ ataku, który z reguły musimy wykupić. Na przykład marines mogą skorzystać z wyrzutni rakiet, czołgi Scorpion z potężnego działa, a Warthogi rozjechać piechotę nieprzyjaciela. Mała rzecz, a cieszy. Oczywiście, ze względu na uproszczone sterowanie w czasie walki trudno wydać rozkaz konkretnym jednostkom na aktywowanie drugiego ataku i zazwyczaj wydajemy ten rozkaz wszystkim zaznaczonym oddziałom. Rodzi to pewien chaos i lekki brak organizacji w ofensywie, ale – jak już pisałem – w przypadku Halo Wars fakt ten nie stanowi większego problemu.

Jednostki i ich ulepszenia wykupujemy oczywiście w bazie, której konstrukcja również została uproszczona. Obóz możemy tworzyć jedynie na wyznaczonych polach, a budynki stawiamy na maksymalnie ośmiu specjalnych slotach. Dodatkowo do obrony tworzymy cztery wieżyczki. Same budynki stanowią zupełny standard dla gier tego gatunku. Mamy rafinerię, która wydobywa surowce (w Halo Wars nie ma złóż – wystarczy stworzyć odpowiedni budynek aby zdobywać fundusze), reaktor, który zwiększa nasz poziom rozwoju technologicznego, baraki, fabrykę pojazdów, lotnisko oraz miejsce, w którym kupujemy ulepszenia. Wieżyczki obronne możemy rozbudować o dodatkowe działa przeciwpiechotne, przeciwpancerne lub przeciwlotnicze.

Ani budynków, ani jednostek nie ma zbyt wielu, ale na szczęście w zupełności wystarczają do dobrej zabawy. W przypadku kampanii, gra stopniowo dawkuje nam nowe oddziały i tak naprawdę cały czas otrzymujemy coś nowego. W przypadku trybu multiplayer nie można narzekać na brak urozmaicenia: mamy i piechotę, i jednostki pancerne, i jednostki powietrze. Wszystkie oddziały można ulepszać, a pikanterii rozgrywce dodają bohaterowie.

Bohaterowie to specjalne jednostki, które posiadają nie mniej specjalne zdolności. W kampanii przez większość czasu kierujemy sierżantem Johnem Forgem, ale zdarzają się misje, w których bohaterów jest więcej. Specjalne zdolności aktywujemy za pomocą krzyżaka i niejednokrotnie mogą zmienić przebieg całej bitwy. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby uleczyć wybrane oddziały, wezwać transportery, które szybko przeniosą nasze jednostki w wybrane miejsce na mapie lub zniszczyć przeciwnika zgrabnym bombardowaniem. Dodatkowo bohaterowie nie mogą zginąć (chyba że celem misji jest ochrona konkretnej osoby). Gdy ich energia spadnie do zera, padają na ziemię i grzecznie czekają, aż zbliżymy się do nich jakimiś jednostkami. Wtedy zaczynają stopniowo odzyskiwać energię życiową, aż wreszcie wstają i ruszają dalej do boju.

Oczywiście bohaterowie nie są niczym nowym w RTS-ach, ale dodają emocji rozgrywce i zwiększają możliwości różnego rodzaju ataków na wroga lub wspierania własnych podopiecznych. Często użycie odpowiedniej umiejętności w odpowiednim czasie może zaważyć na zwycięstwie.