Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 20 lutego 2009, 15:36

autor: Maciej Jałowiec

Grand Theft Auto IV: The Lost and Damned - recenzja gry - Strona 2

Rockstar Games pozwala nam raz jeszcze spojrzeć na Liberty City. Tym razem nie oczami imigranta, a członka motocyklowego gangu. Czy The Lost and Damned utrzymuje poziom podstawowej wersji gry?

Klebitz jako człowiek rozrywkowy

Zarówno Johnny, jak i jego bracia z gangu The Lost to ludzie poważni. To nie na nich opiera się więc humor w TLaD. Nie ma już takich postaci jak Little Jacob, Manny „zbawca ulic” Escuela lub Brucie Kibbutz. Ze śmiesznych bohaterów pojawia się w sumie jedynie Roman Bellic, a i on występuje w TLaD tylko przez chwilę. Tutaj dominuje komizm sytuacyjny i słowny. Najwięcej śmiechu dostarczają sytuacje przedstawione w przerywnikach filmowych, takie jak spotkanie Klebitza z dystyngowanym lokajem czy pojawienie się zniewieściałego prawnika w siedzibie gangu The Lost. Nie należy też zapominać o kongresmenie, który… mówiąc delikatnie, nie ma nic do ukrycia.

Znaczącym modyfikacjom uległ system randek oraz zawierania i podtrzymywania przyjaźni. Tych pierwszych praktycznie nie ma – jedyna licząca się kobieta w życiu Johnny’ego to jego była dziewczyna, narkomanka Ashley. Zamiast typowych przyjaźni z napotkanymi NPC-ami, mamy tutaj do czynienia z rozwijaniem czegoś w rodzaju braterskiej więzi z innymi motocyklistami. Im częściej bierzemy udział w wyścigach i atakach na obce gangi, tym bardziej Johnny czuje się zżyty ze swymi braćmi. Najbardziej zaufani ludzie lepiej walczą i są bardziej odporni na ataki. Jeżeli zginą w trakcie wykonywania jakiegoś zadania, w następnej misji pojawią się nowi bracia, niedoświadczeni i niezbyt zżyci z Klebitzem. Portrety poległych lądują natomiast na ścianie z napisem „Memorial”, znajdującej się w siedzibie gangu The Lost.

Niczym Czterej Jeźdźcy Apokalipsy, Johnny Klebitz wraz z braćmi z ganguThe Lost majestatycznie przemierzają ulice Liberty City.

Jak wynika z powyższych słów, przyjaźni typowych dla GTA IV nie ma w TLaD. Dlatego takie miejsca jak kluby kabaretowe, kręgielnie czy bary nie mają racji bytu w świecie Johnny’ego Klebitza. Zamiast nich pojawia się m.in. uproszczona gra w karty, siłowanie na ręce i wspomniane już wyżej wyścigi motocyklowe. Johnny nie korzysta także z usług sklepów odzieżowych, a skórzana kurtka i dżinsy to stałe elementy jego ubioru.

Klebitz jako członek The Lost

Motocykliści z gangu The Lost to ludzie żyjący we własnym świecie. Pomijając już prowadzoną przez nich działalność przestępczą i zainteresowanie jednośladami, trzeba wiedzieć, że gangsterzy są bardzo do siebie przywiązani. Widać to zarówno w stylu ubierania się, jak i w nazewnictwie (jak pisałem wyżej, członkowie The Lost określają się braćmi). Ponadto cechuje ich niemal bezgraniczne oddanie szefowi i organizacji, do której należą. Wszystko to może wykorzystywać Johnny do realizacji swoich celów. Przykładowo, jeśli bohater potrzebuje jakiegoś środka transportu, wystarczy, że zadzwoni do jednego ze swoich podwładnych, a ten wkrótce podstawi mu motocykl.

To samo dotyczy broni. Podobnie jak w podstawowej wersji gry w TLaD można wezwać samochód, który jest czymś w rodzaju ruchomego sklepu z bronią palną i materiałami wybuchowymi. Zdobywane w ten sposób uzbrojenie jest bardzo tanie i przeważnie niedostępne nigdzie indziej (w tradycyjnych sklepach nie da się kupić wielu nowych pukawek dodanych do świata Liberty City w ramach omawianego tu DLC).

Jako wiceszef The Lost Klebitz może również wezwać na pomoc swoich braci. Opcja ta dostępna jest stosunkowo rzadko (tylko w niektórych misjach), a gdy już się pojawia, program strasznie nachalnie sugeruje wykonanie telefonu do kumpli. Jak dla mnie lepiej by było, gdyby bohater dzwonił sam, bez interwencji ze strony gracza.

Klebitz jako kierowca i motocyklista

Jak nietrudno się domyślić, nacisk w TLaD położono na motocykle. To na nich Klebitz porusza się przez większość gry. Czasami posiadanie tego typu maszyny jest niezbędne do wykonania misji – wynika to z faktu, że Johnny jako lider gangu musi majestatycznie prowadzić swoich braci, jadąc z nimi w wyznaczonym szyku (widać go na jednym z obrazków w tym tekście).

Fizyka jednośladów została znacząco zmodyfikowana w stosunku do podstawowej wersji gry. Podczas około dziesięciu godzin zabawy wielokrotnie wykorzystywałem motocykle i nie miałem większych problemów z ich prowadzeniem. Przewróciłem się może ze trzy lub cztery razy, a motocyklista ze mnie żaden, zarówno w rzeczywistości, jak i w grach wideo. Zupełnie inne doznania wyniosłem z podstawki – tam postanowiłem porzucić motocykle na rzecz taksówek tuż po zaliczeniu pierwszej wywrotki… a ta nastąpiła po niespełna minucie jazdy.

Podczas tworzenia gry, jej autorzy wielokrotnie muszą iść na pewne kompromisy – w przypadku TLaD ma to związek właśnie z zachowaniem motocyklów na drodze. Zastosowano tutaj wyjątkowo arcade’owy model jazdy na rzecz przyjemności płynącej z rozgrywki. I majestatycznego szyku gangsterów, rzecz jasna.

Maciej Jałowiec

Maciej Jałowiec

Specjalista do spraw marketingu gier wideo. Łączy pasję do gier ze spostrzeżeniami na temat branży i światowej gospodarki. Zawodowo związany z firmą Techland, a wcześniej m. in. z Activision i Perfect World.

więcej