Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 19 lutego 2009, 13:32

autor: Krzysztof Gonciarz

Włatcy Móch: Wrzód na dópie - recenzja gry - Strona 2

To musiało się tak skończyć – najniższa ocena w historii GIER-OnLine od czasu Crazy Frog Racer staje się faktem! Komputerowa adaptacja Włatców Móch to prawdziwy Wrzód na dópie.

Całość generalnie trzyma poziom amatorskiej produkcji zrobionej we Flashu. Najbardziej rażące są animacje postaci, a raczej ich brak – z oszczędności zrezygnowano z jakichkolwiek „jednorazowych” klatek i wszystkie czynności bohaterów obrazowane są podstawowym zestawem – idziemy, schylamy się, wyciągamy rękę. W momentach, kiedy wypadałoby już, żeby na ekranie w końcu coś się poruszyło, najczęściej robi się cięcie i przechodzi do następnej sceny. Podobnie beznadziejna jest grafika, która chociaż pozostaje w estetyce serialu, razi brzydko dobranymi elementami otoczenia i miszmaszem jakości tekstur. Przedmioty rzadko kiedy wyglądają jednoznacznie (raczej klikamy na zasadzie „coś tu się wyróżnia z tła”, a nie „o, ten łom się przyda”), często też źle dobrano klikalny obszar, który im odpowiada. Na dokładkę mamy zepsuty interfejs użytkownika – kiedy używamy jednego przedmiotu na drugim, nie dostajemy komunikatu w stylu „to nie działa”, ale normalną reakcję, jaką usłyszelibyśmy po kliknięciu „czystym” kursorem. Wypowiedzi bohaterów nie da się przewijać, więc paniczne klikanie szybko prowadzi do frustracji. Przydałby się przycisk zaznaczający wszystkie aktywne obszary na ekranie (bo co, że niby by to zbyt ułatwiło rozgrywkę? To już problem zagadek, twórcy przygodówek doszli do tego parę ładnych lat temu), niegłupie byłoby też przewijanie animacji chodu, kiedy dwukrotnie klikamy na drzwiach. Takie niewinne usprawnienia, a całość byłaby z nimi ździebko mniej denerwująca.

Nie mamy zbyt wielu lokacji do zobaczenia. Szkołę odwiedzimy dobre 5 razy – zmieniać się będą tylko leżące w okolicy przedmioty.

Najjaśniejszym punktem tego potwora jest oprawa dźwiękowa. Mamy oryginalne głosy i muzykę z serialu, więc dla fanów jest to w miarę mocny argument – raczej tylko dla nich, bo ja na ten przykład zupełnie nie łykam *celowego* kreowania bohaterów na denerwujących. Ale dobra, oceniamy grę, a nie całokształt „fenomenu”. Kawałki, które przygrywają w tle, nie są jakoś szczególnie porywające, ale nie irytują – jako jedyny element całości!

Dobrze, że gra jest tak krótka, bo jej niedopracowanie wżyna się w czaszkę niczym wiertarka – podczas jej przechodzenia czułem autentyczny ból mózgu. Nie poleciłbym Wam tej gry nawet, gdyby była rozdawana za darmo. Ten zajmujący trochę ponad 200 MB, a kosztujący 49 zł (!!!) twór jest bez cienia wątpliwości najgorszą grą, jaką przyszło mi w życiu recenzować – a pisałem kiedyś reckę Crazy Frog Racer. Nawet lubiąca serial koleżanka stwierdziła po zobaczeniu Wrzodu na dópie, że lepiej już pograć w coś za darmo w oknie przeglądarki. Zaklinam więc: nie dokładajcie swojej cegiełki do błędnego koła absurdu. Ta gra powstała TYLKO PO TO, żeby zarobić łatwe pieniądze – nie ma w niej absolutnie NIC dobrego. Jest żenująca, prosta, krótka i niedopracowana. A pewnie i tak się dobrze sprzeda. Nie ma świata.

Krzysztof „Lordareon” Gonciarz

PLUSY:

  • oprawa audio i grafika spodobają się fanom serialu.

MINUSY:

  • żenująca animacja (nawet jak na taką konwencję);
  • kompletny brak pomysłów na zagadki;
  • niedopracowany interfejs;
  • budżetówka jakości freeware za 49 zł?