Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 9 lutego 2009, 13:43

autor: Mikołaj Królewski

Afro Samurai - recenzja gry - Strona 3

Czarnoskóry ronin, japońskie kompozycje i hip-hopowy wokal. Jednym słowem Afro Samurai. Świetna manga, jeszcze lepsze anime, równie dobra gra?

Największym minusem Afro Samurai jest właśnie długość gry. Przejście całej zajmuje około 5 godzin, a po jej ukończeniu odblokowujemy jedynie tryb hard oraz możliwość obejrzenia artworków i cut-scenek. Z drugiej jednak strony, ile gameplay’a można wycisnąć z pięcioodcinkowego serialu? Mimo to można było wydłużyć żywotność tytułu, wprowadzając dodatkowe tryby lub kilka ukrytych poziomów. Fani tytułu będą przechodzić grę kilka razy i czerpać przyjemność z samego wcielenia się w Afro i szlachtowania wrogów oraz bossów, takich jak Kuma, Brother 6 czy Justice, ale tryb hard i możliwość odblokowania dodatkowych combosów to zdecydowanie za mało dla gracza oczekującego świetnego slashera.

Skrzydełko czy nóżka?

Afro Samurai zapewne nie byłby tak wielkim hitem, gdyby nie jego oprawa audio. Za ścieżkę dźwiękową odpowiedzialny jest nie kto inny tylko RZA. O tym „samuraju” z Brooklynu słyszał chyba każdy, nawet Salem i Rios z Army of Two. Wszystkie kawałki zawarte w grze, zarówno te, które słyszymy podczas walki, jak i te grające w trakcie sekcji chodzonych, wypadają znakomicie, pasują do klimatu i spodobają się nie tylko fanom hip-hopu. Voice acting to również najwyższa półka. Samuel L. Jackson, Kelly Hu, Ron Perlman spisali się naprawdę świetnie. Dzięki ich pracy postacie brzmią tak jak w oryginale, czy to kojący głos Okiku, czy zabawne anegdoty rzucane przez Ninja Ninja. Naprawdę warto zagrać w Afro Samurai na konsoli podłączonej do nagłośnienia w systemie 5.1. Mimo to z oprawą dźwiękową wiąże się jedno dosyć dziwne zjawisko. Otóż soundtrack z gry składa się z 22 lirycznych utworów z czego w grze wykorzystano 1/4 z nich. Są one świetne, ale powtarzają się zbyt często.

Niektórzy mogą również uznać za wadę system prowadzenia kamery. Z pomocą przychodzi tu na szczęście prawa gałka analogowa, dzięki której możemy widok dowolnie obracać i centrować. Nie wymaga to od nas wielkiego skilla i dziwię się, że większość recenzentów wytyka to grze Surge. O ile ten „błąd” jest prawie niezauważalny, tak zwolnienie animacji obecne przy pokazywaniu akcji w kilku stylizowanych na komiksowe klatkach (podobny zabieg zastosowano w XIII) jest aż nazbyt widoczne.

Podsumowując Afro Samurai to porządny slasher, bazujący na świetnej licencji i co ważniejsze nie marnujący jej. Oprawa graficzna jest fenomenalna, a dodając do tego rozbudowany system walki i kompozycje RZA, otrzymujemy produkt spełniający oczekiwania fanów czarnoskórego samuraja, a nawet je przewyższający. Jednak drobne błędy, prostota i długość gry powodują, że raczej nie trafi ona do szerszego grona odbiorców. Dla nich produkt ten nie będzie wart nawet opaski numer 2.

Mikołaj „MiKaS” Królewski

PLUSY:

  • grafika;
  • system walki;
  • ścieżka dźwiękowa.

MINUSY:

  • liniowość;
  • zwolnienia animacji;
  • długość gry.