Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 8 sierpnia 2001, 10:20

autor: Andrzej Jerzyk

Redmoon - recenzja gry

Redmoon jest wielkim projektem gatunku massive online multiplayer, w którym jednocześnie weźmie udział tysiące graczy. Akcja rozgrywać się będzie w świecie współczesnym na Ziemi. Nie zabraknie jednak elementów fantastycznych.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Ilekroć przychodzi mi pisać o tzw. massive online multiplayer games (grach dla setek graczy bawiących się razem przez sieć), zawsze zastanawiam się nad rzeszą moich rodaków, których przyjemność gry w najnowszy cRPG, strategię czy strzelaninę fpp ominie... Pół biedy, jeżeli taką grę można sobie zastąpić podobną, ale rozgrywaną w sieci lokalnej czy choćby „przez kabel” (chociaż niekiedy i te sposoby są dla graczy nieosiągalne). Niektóre gry jednak w żaden sposób nie będą tym samym, jeżeli nie weźmie w nich udziału zamiast dziesięciu, np. tysiąc osób. Tak jest z nowym produktem JC Entertainment, zatytułowanym Redmoon.

O ile gry MMORPG w swej dotychczasowej historii były raczej osadzane w realiach podobnych do klasycznego AD&D, Redmoon będzie o tyle inny, że obracać się tu będziemy w klimatach raczej sci-fi. To niewątpliwie ciekawa konkurencja dla Asheron Call czy Ultimy Online. Gra ta powstaje w Korei, gdzie już można w nią grać (po uprzedniej rejestracji i opłacie wynoszącej około 10 dolarów na miesiąc). Mimo konieczności zapłaty za grę (klient jest bezpłatny) już ponad 800.000 azjatów pokusiło się o rozpoczęcie swej przygody z Redmoon! Można powiedzieć, że Korea żyje tą grą.

Jeżeli chodzi o fabułę nowej gry, to została ona oparta na osiemnastotomowej serii komiksów, zresztą nieprzetłumaczonych nigdy nawet na język angielski. Otóż nasz bohater jest nastolatkiem, zupełnie normalny, tak po prostu sobie żyjącym. Chodzi do szkoły, uczy się, spotyka się z przyjaciółmi itd. Ale w pewnym momencie swojego życia zdaje sobie sprawę z tego, że różni się od swoich rówieśników, że posiada nadzwyczajne moce. Odkrywa, że nie pochodzi z Ziemi, a z dalekiej planety Signus, która niegdyś wspaniała i technologicznie rozwinięta, teraz znajduje się w stanie chaosu i ciągłej wojny. Philar (bo tak nazywa się „ten wybrany”) uświadamia sobie też, że jest tym, którego legenda wskazuje na wybawcę swojego narodu. W związku z tym nie ma innego wyboru, jak pokonać sprawcę całego zła – Aguilasa.

Nie ma się co okłamywać – takie bajki to mogą powstać tylko w krajach zafascynowanych mangą...

Po takim wprowadzeniu dokonujemy wyboru jednej z dziewięciu dostępnych postaci, różniących się od siebie specjalizacją w różnych rodzajach walki. Także każdy powinien być zadowolony, bo znajdziemy tu zarówno postacie lubujące się w walce wręcz jak i bronią palną. Nie zabraknie też bohaterów władających magią. Jak to w takich grach bywa powstaje obawa, że dziewięć postaci to za mało i przy tysiącach ludzi grających w tą grę, bez przerwy będziemy spotykać swoich dublerów. Według zapewnień autorów, udało się tego uniknąć poprzez bardzo szeroki wachlarz dróg rozwoju naszej postaci, także już na dość wczesnym poziomie doświadczenia nasz bohater ma być jedynym w swoim rodzaju.

Jak przystało na cRPG z prawdziwego zdarzenia, będziemy tu zdobywać punkty doświadczenia, które pomogą nam awansować na wyższe poziomy, które z kolei są wymagane dla zdobycia nowych umiejętności czy członkostwa w różnych grupach. Nasza postać bardzo szybko może awansować na kolejne poziomy, tak że nikogo w tej grze nie zdziwi bohater na np. 300. poziomie. Każdy awans wiąże się z przyznaniem nam do dystrybucji kilku punktów, które rozdzielamy między cztery cechy: Strength (siła), Spirit (siła ducha), Dexterity (zręczność) i Power (moc). Siła decyduje o tym, jak duże obrażenia zadamy podczas ataku bronią białą i ile ekwipunku będziemy w stanie unieść. Cecha Spirit determinuje nasze zdolności magiczne, zręczność decyduje o celności i sile ataku bronią palną, podczas gdy Power przelicza się po prostu na punkty życia.

Recenzja gry Stellar Blade - piękna i bestie
Recenzja gry Stellar Blade - piękna i bestie

Recenzja gry

Stellar Blade to dzieło ewidentnie stworzone z pasji, stanowiące ucztę dla oczu i uszu, serwujące niezłą fabułę oraz wyposażone w angażujący system walki, który jednak nie stanie kością w gardle osobom szukającym po prostu dobrej rozrywki.

Recenzja gry Broken Roads - to nie zastąpi ani Fallouta, ani Disco Elysium
Recenzja gry Broken Roads - to nie zastąpi ani Fallouta, ani Disco Elysium

Recenzja gry

Broken Roads miało zjednoczyć pod swoim sztandarem wielbicieli Disco Elysium, Tormenta i pierwszych Falloutów. Założenie było karkołomne, ale nigdy bym nie pomyślał, że ciągnięcie trzech erpegowych srok za ogon może pójść aż tak kiepsko.

Recenzja gry Rise of the Ronin - soczysty system walki w nie najlepszej oprawie
Recenzja gry Rise of the Ronin - soczysty system walki w nie najlepszej oprawie

Recenzja gry

Otwarty świat Rise of the Ronin potrafi wciągnąć, a mocno osadzona w historii i polityce XIX-wiecznej Japonii fabuła zaciekawić. Tym, co zapamiętam z nowej gry studia Team Ninja, jest jednak znakomity system walki, dający masę satysfakcji.