Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 26 listopada 2008, 14:11

autor: Artur Cnotalski

Mount & Blade - recenzja gry - Strona 5

Wielka piaskownica w wydaniu średniowiecznym. Czyli o tym jak amatorski projekt przemienił się w pełni profesjonalną grę.

Fizyka w grze funkcjonuje w podstawowym zakresie – upadek z większych wysokości oznacza dla nas obrażenia, szarżując na przeciwnika, zadajemy większe obrażenia, cofając się przed nim – mniejsze. Strzały latają po krzywej, a gdy pada deszcz, latają też znacznie bliżej. Stanowi to zarówno dodatkowe wyzwanie podczas walki (na przykład, strzelając z łuku z grzbietu pędzącego konia, musimy szacować, gdzie znajdziemy się zarówno my, jak i przeciwnik po tym, jak spuścimy strzałę z cięciwy) oraz czyni grę bardziej realistyczną.

W bitwach może brać do kilkudziesięciu żołnierzy.

System obrażeń (po wyłączeniu wspomnianego wcześniej handicapu) także nie oszczędza gracza – Mount & Blade nie jest tytułem, w którym możemy przedzierać się przez wrogie szeregi „na terminatora” – kilka trafień (a czasem nawet jedno) może wyłączyć nas skutecznie z walki, a leczenie nigdy nie przebiega tak szybko, jak byśmy chcieli. Niestety, engine działa momentami dziwacznie – zdarzają się irytujące błędy, takie jak wyrzucanie gracza lub jednego z przeciwników poza teren areny bez możliwości powrotu – nie tylko psuje to przyjemność pojedynków, ale także często oznacza dyskwalifikację z turnieju.

Oprawa muzyczna gry stanowi tło, na które po pewnym czasie przestajemy zwracać uwagę – jest jednocześnie na tyle miła dla ucha, by nie zmuszać gracza do wyłączenia dźwięku i na tyle subtelna, by nie zapadać w pamięć.

Grę Mount & Blade otrzymałem do recenzji w wersji polskiej... a właściwie polskawej, bowiem, tym razem tłumacze z CD Projekt nie stanęli na wysokości zadania – w przekładzie roi się od błędów, począwszy od postaci kobiecych mówiących o sobie w rodzaju męskim, po dziwnie sformułowane zdania, z których trudno wyciągnąć sens bez chwili zastanowienia. Moim osobistym faworytem jest „Wygięty przedmiot: Koń stepowy”, który mimo wygięcia w walce sprawia się całkiem nieźle.

Mount & Blade to tytuł oryginalny i z całą pewnością zasługujący na uwagę każdego, kto choć przez chwilę chciałby poczuć, jak wyglądały życie i wojaczka w wiekach średnich. Oczywiście, nie jest to idealna symulacja, brak w niej czasem – zdawałoby się – całkiem oczywistych opcji, jednak nie umniejsza to w żaden sposób jej wielkości. Ten amatorski projekt przemienił się w pełni profesjonalną grę, której grywalność zwiększa dodatkowo sama społeczność graczy, dając do wyboru szeroką gamę modułów. Wiele z nich wciąż rozwija się i ulepsza, zmieniając jedną grę w kilkadziesiąt, połączonych jedynie mechaniką i gameplayem.

Artur „Sir Artus” Cnotalski

PLUSY:

  • innowacyjny system walki konnej;
  • swoboda rozgrywki;
  • różnorodność frakcji i jednostek;
  • turnieje rycerskie;
  • mody.

MINUSY:

  • polska wersja językowa;
  • grafika;
  • bugi.