Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 11 listopada 2008, 00:00

autor: Krzysztof Gonciarz

Mirror's Edge - recenzja gry - Strona 4

Dużo złego i dużo dobrego można napisać o Mirror’s Edge. Gra wymaga cierpliwości i wyrozumiałości, a jej główną zaletą pozostaje to, o czym i tak wiedzieliśmy już na samym początku: odmienność.

Bardzo lubię produkcje, które rezygnują z mainstreamowej efektowności graficznej na rzecz rzadko spotykanego w grach *stylu*. ME jest właśnie taki. Tekstury są takie sobie, detali nie ma zbyt wiele, wnętrza masakruje obleśny aliasing, a i tak wszystko wygląda cudownie. Jest dwóch sprawców tego zamieszania: pierwszy to eksperyment kolorystyczny, drugi to praca kamery. Widzimy piękną, nowoczesną kolorystykę – poświęcającą realizm na ołtarzu pop-artu. Widzimy? Mało powiedziane – żyjemy w niej dzięki ultra-dopracowanej animacji kamery, cały czas pozostającej oczywiście „w oczach” bohaterki. Samo sposób operowania nią w czasie chodu i biegu powoduje, że ze wstrętem wracamy myślami do, powiedzmy, Far Cry 2 – gry o wiele bardziej zaawansowanej technologicznie, a jednak pozbawionej artystycznego sprytu. A co do muzyki? Kilka miesięcy temu wszyscy zakochali się w utworze przygrywającym w jednym ze zwiastunów. Ścieżka dźwiękowa utrzymuje tę stylistykę i jest świetnie zgrana z klimatem całości. Klimatem, który niezawodnie uderza w dzwon lekkiego, modnego anime z domieszką zachodnich akcentów.

Pomiędzy misjami oglądamy krótkie, kreskówkowe przerywniki.

Dużo złego i dużo dobrego można napisać o Mirror’s Edge. Ci, którzy dopatrywali się w niej gry roku mogą się mocno przejechać, ale przy zdrowym podejściu do sprawy – to naprawdę kawał dobrej roboty. Brak swobody i nierówne tempo rozgrywki poważnie dają się we znaki i powodują, że nie jest to produkcja dla każdego. Gra wymaga cierpliwości i wyrozumiałości, a jej główną zaletą pozostaje to, o czym i tak wiedzieliśmy już od samego początku: odmienność. Ja naprawdę nie mogę już patrzeć na kolejne shootery z twardzielami w rolach głównych. Jeśli też tak czujesz – rzuć okiem na Mirror’s Edge.

Krzysztof „Lordareon” Gonciarz

PLUSY:

  • świeżość pomysłu;
  • oryginalna oprawa audiowizualna;
  • tryb Time Trial;
  • rozsądna długość gry (m/w 9 godzin).

MINUSY:

  • brak swobody działania;
  • spowalniające rozgrywkę „zagadki”;
  • raptem 10 sztywno wyreżyserowanych misji;
  • fabuła nie tworzy kompletnej całości (tyle dobrego, że wymusza kontynuację).