Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 11 listopada 2008, 00:00

autor: Krzysztof Gonciarz

Mirror's Edge - recenzja gry - Strona 2

Dużo złego i dużo dobrego można napisać o Mirror’s Edge. Gra wymaga cierpliwości i wyrozumiałości, a jej główną zaletą pozostaje to, o czym i tak wiedzieliśmy już na samym początku: odmienność.

Podczas gry w kampanię spotykamy się z dwoma przenikającymi się typami rozgrywki: pościgami (najczęściej na dachach) oraz rozwiązywaniem „środowiskowych” zagadek we wnętrzach. Te pierwsze są z grubsza tym, czego oczekiwaliśmy – nie ma w nich co prawda swobody, ale jest magiczne poczucie rytmicznego pędu. „Zagadki” za to trochę zbijają z tropu. Nie są wprawdzie w oczywisty sposób złe, ale strasznie zwalniają tempo gry, zabijając jej charakterystyczny „flow”. Uciekamy przed policją po drapaczach chmur, pełni emocji wpadamy do jakiegoś budynku. Głos ze słuchawki pogania nas, byśmy czym prędzej zmykali do windy. A tu klops – trzeba doskoczyć do jakiejś ledwo widocznej kratki wentylacyjnej pod sufitem, wykorzystując spostrzegawczość, wyobraźnię i umiejętność łączenia ze sobą tricków. Rekordowy dla mnie przestój tego typu trwał ponad godzinę, bo całkiem zawiodła mnie wyobraźnia przestrzenna (nie jest łatwo ocenić zasięg skoków Faith). Oczywiście dzięki temu zabiegowi czas gry się wydłuża, co dobrze wygląda na papierze, ale całość staje się mniej satysfakcjonująca. My chcemy biegać, szaleć, pędzić z wiatrem we włosach, a gra na siłę trzyma nas w zapyziałej piwnicy i każe wykonać jakiś przekombinowany skok do dziury.

Nikt nie pomyślał o sprzedaniu powierzchni reklamowej na butach Faith.

Choć przez zdecydowaną większość zabawy naszym jedynym zajęciem jest skakanie po ścianach i wyszukiwanie krawędzi, na które można się wspiąć, to od czasu do czasu przychodzie nam też trochę powalczyć. Faith nie jest zawodowym żołnierzem, nie nosi ze sobą broni i w starciu z większą grupą przeciwników nie ma żadnych szans. Stąd też specyficzne podejście do tego tematu: walczyć trzeba ostrożnie, ale zdecydowanie. Jeśli już decydujemy się na szarżę, przeprowadzamy ją błyskawicznie. Styl walki bohaterki stawia głównie na pozbawianie przeciwników broni przy użyciu kilku efektownych ruchów (giwerę możemy potem na chwilę przechwycić). Mamy też ciosy pięściami i kopniaki z wyskoku (techniką specjalną jest bieg po ścianie zakończony kopnięciem!). Sztuczna inteligencja przeciwników jest ślamazarna i raczej nie na niej opiera się zabawa z wrogami – to tylko kwestia dysproporcji pomiędzy ich energią życiową a naszą. Zwróćcie uwagę, że w tym elemencie gry leży jedyna różnica pomiędzy Niskim a Normalnym poziomem trudności (odblokowywany po ukończeniu kampanii Trudny dodatkowo pozbawia nas tzw. Runner Vision, czyli zaznaczania istotnych elementów otoczenia na czerwono).