Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 7 listopada 2008, 14:32

autor: Łukasz Kendryna

Quantum of Solace - recenzja gry - Strona 3

Quantum of Solace to gra z potencjałem, niestety z potencjałem, który nie został w pełni wykorzystany.

W przypadku bardziej realistycznych shooterów, a do takich – bądź co bądź – Bond pretenduje, najbardziej liczy się nie różnorodność przeciwników, a ich inteligencja. Niestety zachowanie napotykanych wrogów pozostawia wiele do życzenia. Ich taktyka oparta jest na widocznym i słabo skomplikowanym skrypcie: chowają się za wszelkimi przeszkodami bądź też, nie zważając na nic, biegną w naszym kierunku, O ile ten drugi przejaw taktycznego podejścia do starć zawsze uchodzi za mało wyrafinowany, o tyle pierwszy mógłby być odebrany jako w pełni pozytywny. Niestety, rzeczywistość okazuje się brutalna, a przeciwnicy zwyczajnie głupi. Podczas chowania się pamiętają wyłącznie o czterech literach, zapominając o głowie. Wręcz w 90% headshot rozwiązuje problem i to bez czekania, aż oponent się wychyli.

Pomimo zastosowania znanego silnika graficznego gra ma przeciętną oprawą wizualną.

Grafika, jako ważny element gier z gatunku FPS, „może” uchodzić za najmocniejszy punkt gry. Jej twórcy na długo przed premierą prowadzili ostry PR w celu przyciągnięcia do siebie potencjalnych nabywców. Jednym z głównych argumentów miała być oprawa graficzna, która powstała na silniku Call of Duty 4: Modern Warfare. Cały czar marketingowej ściemy trwa jednak do momentu, w którym odpali się pierwszy przerywnik. Gra wygląda, jakby powstała przed paroma laty, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę otwarte przestrzenie. Wewnątrz budynków sytuacja ulega nieznacznej poprawie. Tekstury są słabe, dodatkowe efekty (jak rozmycie podczas celowania) przeszkadzają, ubogi zbiór elementów otoczenia bije po oczach i na dodatek pojawiają się bugi. Jednym słowem... jest brzydko.

Na koniec warto wspomnieć o strukturze poziomów oraz o ich budowie. Gra podzielona została na szereg epizodów, w większości dziejących się w różnych miejscach naszego globu. Zaglądamy dokładnie tam, gdzie Bond w trakcie swoich filmowych przygód. Ich zróżnicowanie jest dość znaczące i skacząc szybko pomiędzy lokacjami, nie powinniśmy się nudzić. Czasami zabawimy się w snajpera, innym razem w tajniaka unikającego wzroku Wielkiego Brata, a czasem w poczciwego Rambo. Jest tylko jeden problem, całą grę ukończyć można już w jeden wieczór, ale do tego już chyba przywykliśmy.

Quantum of Solace to gra z potencjałem, niestety z potencjałem, który nie został w pełni wykorzystany. Pomimo że tytuł powstał na silniku uznanego bestsellera, sam prezentuje przeciętny poziom. Z jednej strony autorom udało się wprowadzić znaczące dodatki, z drugiej zaś nie wykorzystano podstaw. Efektem jest produkt oryginalny, ale brzydki i pełen niedociągnięć. Mamy świetny mechanizm eliminowania przeciwników wręcz, ale niski poziom AI. Dobrą strukturę poziomów, ale krótka rozgrywkę. Takich kontrastów nowy Bond jest pełen, dlatego polecam go wyłącznie fanom i zagorzałym miłośnikom strzelanin.

Łukasz „Crash” Kendryna

PLUSY:

  • quick time events;
  • struktura poziomów.

MINUSY:

  • niski poziom inteligencji przeciwników;
  • słaba oprawa graficzna;
  • długość rozgrywki;
  • bugi.