Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 21 października 2008, 14:02

autor: Łukasz Malik

Dead Space - recenzja gry - Strona 3

Sztampowa fabuła, bezpłciowy bohater i kalka pomysłów z innych gier. Przed Wami Dead Space, najlepszy horror ostatnich lat i największe pozytywne zaskoczenie wśród tegorocznych gier!

Kombinezon bohatera to osobna para kaloszy i to kaloszy dość ciężkich. Może nie wygląda przekonująco, a Issac na pewno nabawi się na starość garba, jeżeli wystąpi jeszcze w kilku sequelach. Jednak w walce sprawdza się doskonale, więc gdy tylko nadarza się okazja, zwiększamy jego poziom w napotkanych sklepach. Domyślnie spacją nadeptujemy mutantowi na odcisk, a lewym przyciskiem myszy zadajemy cios. Choć ja podczas rozgrywki nie preferowałem walki w zwarciu, bo była ona po prostu trudniejsza, to zapewne wielu graczom spodoba się niezwykle brutalny sposób jej prowadzenia. Tutaj muszę delikatnie zdradzić co nieco smaczków… wybaczcie. W pewnym momencie spotykamy potwora, którego (w dużym uproszczeniu) nie możemy zabić. Poświęćcie jedno wczytanie stanu gry i zobaczcie, jak genialnie nabija Was na swoje szpony. Naprawdę nie jestem zwyrodniałym miłośnikiem przemocy, ale ten element zasługuje na wzmiankę i oklaski dla twórców.

Gdy nadarza się taka okazja, warto podnosić poziom swojego kombinezonu.

Moim ulubionym narzędziem zagłady był Plasma Cutter, którego otrzymujemy w pierwszych pięciu minutach gry. Broń upgrade’ujemy za pomocą znalezionych na mapie krążków (możemy je też kupować za dość pokaźną sumkę w sklepach). W kilka rozdziałów zwiększyłem do maksimum poziom jego obrażeń i towarzyszył mi przez większą część przygody, choć oczywiście zdarzały się momenty, w których okazywał się zupełnie bezużyteczny i musiałem skorzystać np. z miotacza ognia. Do tego dochodzą jeszcze moce, które najłatwiej przyrównać do plazmidów z Bioshocka. Spowolnienie i telekineza to nie tylko nasi sprzymierzeńcy w walce, ale także narzędzia do rozwiązywania rozmaitych zagadek. Gdy dorzucimy do tego poziomy z zerową grawitacją lub te rozgrywające się na otwartej przestrzeni kosmicznej, powstanie niewiarygodna mieszanka. Od razu pragnę ugasić zapędy tych, którzy chcieli sobie swobodnie podryfować w stanie nieważkości. Nasz magiczny kombinezon posiada magiczne magnetyczne buty, które przyklejają nas do ścian, rola gracza sprowadza się jedynie do wskazania kierunku, w którym można oddać skok. Niemniej i tak zabijanie potworów na otwartej przestrzeni to nie lada frajda.

Pozytywnie zaskakuje czas rozgrywki. Dead Space nie jest tytułem tak intensywnym jak Call of Duty 4 i niejako zmusza do dogłębnego eksplorowania zakamarków Ishimury. Raz, że w szafkach, skrzyniach czy innych schowkach znajduje się masę przydatnych przedmiotów, które możemy wykorzystać albo sprzedać w sklepie, a dwa, gdy jesteśmy dozbrojeni, walka okazuje się dużo łatwiejsza. Między poziomami poruszamy się za pomocą kolejki, a w znajdywaniu drogi pomaga trójwymiarowa mapa oraz wywoływana klawiszem B podpowiedź, która wskazuje właściwą ścieżkę niczym minimapa z Fable II.