Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 17 października 2008, 09:16

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry Pure - czysta adrenalina, czysta przyjemność - Strona 3

Czysta adrenalina, czysta zabawa, czysta przyjemność. Pure darowuje nam kawałek konsoli na domowym pececie.

Za to widoczki… Te zasługują na oddzielny akapit, gdyż są kapitalne. Szczególnie pięknie wszystko wygląda podczas wysokich skoków, kiedy pod quadem rozpościera się widok godny uwiecznienia go na pocztówkach czy jakimś landszafciku. Raz widzimy połyskujące w słońcu górskie jezioro poprzetykane tu i tam masztami malutkich łódeczek, innym razem rozpościera się przed nami pustynia o zachodzie słońca. A kiedy śmigamy nad ukrytą w azjatyckiej dżungli świątynią, to już odlot w trampkach gwarantowany.

To się nazywa ślepa wiara. Jeden z tricków wykonywanych codziennie przez miłośników pewnej rozgłośni radiowej.

Wszystko wokół jest prześliczne. Szczególne brawa należą się ekipie twórców za znakomity silnik graficzny, który nawet w rozdzielczości 1920x1200, na GeForce 8800GT trzyma stałe 60 klatek na sekundę w najwyższych detalach i nawet nie pomyśli o jakimkolwiek chrupnięciu. Niestety, wersja konsolowa i tak jest ładniejsza. Choć całość wyświetla się tam w niższej rozdzielczości, to grając w demo na Xboksie 360, miałem wrażenie, że jest tam w użyciu jeszcze więcej elementów postprocessingu obrazu, a spod kół zawodników tryska jakby piękniejsza gleba niż na komputerze. Na pececie także nieco słabiej prezentuje się oświetlenie, ale naprawdę, dla kogoś, kto na co dzień na konsolę mówi „gu gu”, nie będzie to miało znaczenia. Pure jest i tak piękny. Basta.

Booorn to free riiide!

Dla kogo jest ta gra? Śmiało mogę powiedzieć, że dla wszystkich, którzy nie boją się zmierzyć z prawdziwą arcade’owką. Taką, co to nie wstyd pokazać ją mamie, babci czy sąsiadce, gdyż Pure sposobem zabawy oraz oprawą audiowizualną potrafi oczarować. Na tyle skutecznie, że po pierwszym popołudniowym uruchomieniu nawet nie zauważyłem, kiedy minęła północ i na żer wylazły wszystkie potwory spod łóżka i z szafy. Jeżeli więc żałujecie wydać te kilkaset złotych na wyjący szmelc w białej obudowie albo na czarny chlebak, którego nijak nie idzie dopasować do żadnego leżącego przy telewizorze sprzętu A/V, mam radę. Idźcie do sklepu po Pure, a kiedy gra już Wam się znudzi, pochlipcie cichutko w jakimś kąciku. I poczekajcie na kolejną taką okazję, ponieważ, cytując klasykę reklamy: naprawdę warto.

Przemek „g40st” Zamęcki

PLUSY:

  • arcade pełną gębą;
  • piękne i dobrze przemyślane trasy;
  • jak mawiał pewien głupiutki miś: sam „miót”;
  • oprawa audiowizualna;
  • tego trzeba było pecetom.

MINUSY:

  • przydałoby się może więcej tras;
  • na konsolach wygląda ciut lepiej;
  • więcej Pure’ów, mniej zrzędzenia, panowie wydawcy.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej