Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 10 października 2008, 14:38

King's Bounty: Legenda - recenzja gry - Strona 3

Jeśli miałbym określić King’s Bounty jednym słowem, rzekłbym „spektakularna”. Od samego początku gra powala na kolana.

Rozwiązując questy i walcząc ze stworami, zdobywamy kolejne poziomy doświadczenia – w sumie jest ich trzydzieści jeden. Z każdym poziomem bohater otrzymuje runy, które służą do rozwijania podstawowych umiejętności. Rozwiązanie przyjęte przez Katauri Interactive przypomina to znane z Diablo II – dostępne są trzy drzewka, które pozwalają uczyć się kolejno danych cech, jeśli spełniliśmy określone wymagania. Co ciekawe, nie ma tu praktycznie żadnych ograniczeń związanych z klasą postaci, dzięki czemu wojownik może bez większych przeszkód uczyć się magii. Szkolenie utrudnia jedynie liczba odpowiednich run – w przypadku magii czarodziej otrzymuje ich więcej niż rycerz.

Rozwój bohatera ma fundamentalne znaczenie dla powodzenia w grze, co docenią wszyscy fani gier z gatunku RPG. Możliwości są spore – oprócz wyboru umiejętności gracz może też założyć mnóstwo magicznych przedmiotów, zwiększających określone współczynniki, a nawet – uwaga! – ożenić się i spłodzić potomstwo! Posiadanie drugiej połówki (do wyboru kilka różniących się pomiędzy sobą partnerek) jest bardzo wskazane, gdyż jest ona źródłem rozmaitych bonusów ułatwiających zmagania. To samo dotyczy zresztą dzieci.

Rozgrywka na mapie toczy się w czasie rzeczywistym. Dopiero po rozpoczęciu walki przechodzimy do tur.

Jak widać, King’s Bounty oferuje mnóstwo interesujących elementów związanych z rozwojem postaci oraz z walką, co niewątpliwie jest największą zaletą tej gry, a przecież wymienić wszystkiego w tak krótkim tekście po prostu nie sposób. Gracz ma olbrzymie pole manewru w tej kwestii i może dostosować swojego bohatera do prywatnych preferencji. Oczywiście istnieją pewne odgórne ograniczenia, np. współczynnik dowodzenia, który pozwala nająć do armii określoną z góry liczbę jednostek danego typu, ale i tak należą się twórcom słowa pochwały, że umożliwili użytkownikom tak wiele. Obserwując dyskusje na forach internetowych, trudno oprzeć się wrażeniu, że strategii na rozwój bohatera jest tyle, ilu graczy – każdy ma swój własny przepis na sukces, włączając w to nie tylko rozwój postaci, ale również naukę zaklęć i opiekę nad Szkatułką Szału a także podstawową czynność, czyli dobór odpowiednich jednostek do preferowanej przez siebie taktyki.

A to przecież tylko część licznych zalet gry. Zabawa nie byłaby tak dobra, gdyby nie świetny, bardzo zróżnicowany świat (poszczególne krainy znacznie odbiegają od siebie, nie tylko wizualnie, ale również pod względem klimatu), dobre teksty nasuwające skojarzenia z serią Space Rangers oraz świetna oprawa audiowizualna, z ładną, pełną szczegółów grafiką i pasującą do gry muzyką (choć nie tak dobrą jak w serii Heroes of Might and Magic). To wszystko sprawia, że podczas eksploatacji rosyjskiego dzieła, bardzo łatwo się nim zachłysnąć i pokusić o stwierdzenie, że mamy do czynienia z produktem niemal doskonałym.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej