Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 8 października 2008, 08:32

autor: Jacek Hałas

Motorm4x: Offroad Extreme - recenzja gry - Strona 2

Byli pracownicy Illusion Softworks wkraczają na grząski grunt tworząc offroadową grę z terenówkami w roli głównej. Jak sobie poradzili z tym zadaniem?

Poważną wadą gry jest praktycznie zerowe zróżnicowanie głównych trybów rozgrywki. Jedynym rozsądnym wyborem jest kariera, gdyż szybki wyścig opiera się tylko na docieraniu do losowo generowanych punktów kontrolnych. Zdecydowanie brakuje też multiplayera. Nie mówię już nawet o zmaganiach sieciowych, ale choćby o pojedynkach organizowanych na podzielonym ekranie monitora. Tyle dobrze, że kariery nie da się ukończyć w jeden wieczór. Zabawę rozpoczynamy w bardzo standardowy sposób, czyli z jednym pojazdem i kilkunastoma tysiącami dolarów w kieszeni. W każdym z trzech dostępnych środowisk odnajdujemy centralny warsztat oraz miejsca właściwych wyścigów. Fajnym pomysłem jest to, że do danego celu musimy dojechać tylko za pierwszym razem, później możemy się już tam szybko „przeteleportować”. Niezbyt czytelna jest za to mapka okolicy. Nawigacja jest w tym przypadku niewygodna, a odnajdywanie nieukończonych jeszcze wyścigów zajmuje zbyt dużo czasu.

W zawodach trialowych brak cierpliwości skutkuje licznymi bluzgami rzucanymi w stronę deweloperów.

Trochę, niestety, szwankuje mechanizm zarabiania i wydawania pieniędzy. Brak przede wszystkim większego rozrzutu przy rozdzielaniu nagród gotówkowych. Umożliwia to łatwe bogacenie się metodą powtórnego wybierania najprostszych wyścigów, traktując trudniejsze i dłuższe wyzwania jedynie jako przymus niezbędny do odblokowania innych pucharów. Pewną ciekawostką jest możliwość obstawiania zakładów, ale gra nie pozwala, niestety, na postawienie na szali pojazdu czy wszystkich zebranych do tej pory pieniążków.

Pozyskiwane fundusze topnieją w zastraszającym tempie. W dalszej fazie trybu kariery na porządku dziennym bywają sytuacje, gdy nagroda z wygrania wyjątkowo trudnej próby nie pokrywa kosztów naprawy pojazdu. Gra w miarę postępów odblokowuje dostęp do nowych aut. Zazwyczaj modele te są lepsze od posiadanych już maszyn, lecz nie jest to regułą. Autorzy Motorm4xa nie nabyli, co prawda, żadnych licencji, lecz nie trzeba być ekspertem w dziedzinie motoryzacji, żeby mieć trudności z rozpoznaniem Jeepa Wranglera, Forda F-150, Jeepa Cherokee czy Land Rovera Defendera. Pieniądze przeznaczamy nie tylko na wozy, ale także na ich tuning. Nie możemy, co prawda, liczyć na mnogość opcji rasowania terenowych maszyn, aczkolwiek w programie zawarto właściwie wszystkie niezbędne komponenty. Zwiększamy więc moc silnika, montujemy wyczynowe zawieszenie, zakładamy opony do przeżycia w najtrudniejszych warunkach, wzmacniamy podwozie metalowymi osłonami i obklejamy wóz efektownymi nalepkami. Fajnym dodatkiem jest konieczność kupowania benzyny. Przyznam szczerze, że nie raz zdarzyło mi się „rozkraczyć” w połowie wyścigu z powodu zignorowania wskaźnika zapasu paliwa w zbiorniku. Pewną pomocą są w tym przypadku dodatkowe kanistry, które można zamontować na dachu i w razie potrzeby od razu z nich skorzystać.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej