autor: Jakub Kralka
Twierdza: Krzyżowiec Extreme - recenzja gry
Stronghold Crusader Extreme to strategia traktująca o epoce wielkich krucjat. Niestety, wygląda na to, że i jej oprawa graficzna pochodzi z tamtego okresu...
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Z tematyką krucjat religijnych gracze są już dość dobrze zaznajomieni za sprawą Assassin’s Creed, który niedawno miał swą premierę na PC, a nieco wcześniej na konsolach Xbox 360 i PlayStation 3. Jeśli więc ktoś został zainspirowany tym okresem historycznym – w sklepach znajdzie kolejną, związaną z nim pozycję. Chodzi o produkt Stronghold Crusader Extreme, czyli najprościej mówiąc – udoskonaloną wersję wydanej w 2002 roku gry Stronghold Crusader, znanej w Polsce pod tytułem Twierdza: Krzyżowiec.
Nietrudno się domyślić, że najnowsze dzieło firmy FireFly Studios adresowane jest głównie do zagorzałych sympatyków serii, których (sądząc po aktywności na internetowych forach dyskusyjnych) jest całkiem sporo. Tych do Stronghold Crusader Extreme zachęcać nie muszę, a i zniechęcić ich byłoby raczej trudno. Dlatego niniejszy tekst kieruję raczej do grona osób, które nie traktują serii jako kultowej.
Gry z serii Stronghold najłatwiej zdefiniować jako typowych przedstawicieli strategii czasu rzeczywistego, w których niezwykle istotną rolę odgrywa dobrze rozbudowana i zorganizowana armia, mająca silne zaplecze społeczno-gospodarcze. Spośród znanych produkcji, Twierdzy najbliżej do serii Age of Empires czy Cossacks. Zgodnie z popularnymi schematami sporą część rozgrywki poświęcamy na tworzenie nowych budynków. Do wyboru mamy ich kilka (do kilkunastu) różnych rodzajów, posegregowanych w odpowiednich kategoriach – odpowiedzialnych między innymi za obronę, rolnictwo czy średniowieczne formy przemysłu. Część ze stworzonych budowli związana jest również wyłącznie z kwestiami bezpieczeństwa, inne zajmują się dostarczaniem niezbędnych pieniędzy, surowców (np. drwal czy kamieniarz), specjalni rzemieślnicy produkują wymyślne zbroje, co z kolei pozwala na tworzenie lepszych żołnierzy, itd. Całość łączy się w swoistą machinę, w której bez poszczególnych trybików, psuje się absolutnie wszystko.
W menu głównym czekają trzy opcje do wyboru. Pierwszą z nich jest edytor, który pozwala dokładnie stworzyć mapę według własnych upodobań, rozmieścić gotowe już budynki, jednostki, zwierzęta, rośliny, a nawet zaprojektować teren. Jest to świetna gratka dla wszystkich lubujących się w „reżyserowanych” pojedynkach i daje możliwość przygotowania naprawdę spektakularnej bitwy – a nie oszukujmy się, to właśnie o nie w tej grze chodzi. Oprócz tego dostępny jest multiplayer, dzięki któremu Internet może obejrzeć największe bitwy, jakie kiedykolwiek rozegrały się na jego łączach. I wreszcie sedno sprawy – tryb tradycyjny, a w nim spora kampania oraz kilkanaście samodzielnych map, na których mamy możliwość swobodnego wyboru wariantu zmagań (np. położenia większego nacisku na walkę) i doboru sojuszy. W przypadku kampanii twórcy przewidzieli opcję „opuszczenia” trzech misji, które wydadzą się zbyt trudne do przejścia. Opcja dla małych dziewczynek, powiecie? Żebyście się nie zdziwili, odchodząc od klawiatury z płaczem!