Race Driver: GRID - recenzja gry - Strona 3
Najnowsza gra firmy Codemasters z piskiem kół parkuje na PeCetowym poletku, kusząc nowoczesnym silnikiem graficznym i efektownym gameplayem. Czy zdoła powtórzyć sukces DiRT?
Główny tryb recenzowanej gry to Grid World, czyli klasycznie skonstruowana kariera. Jestem zdania, że nic nie jest w stanie przebić doskonałego trybu ewolucji kierowcy wyścigowego, znanego z pierwszej odsłony serii Race Driver. Nie zmienia to jednak faktu, że sposób prezentacji kariery w GRID jest bardzo udany. Dla niektórych graczy wadą, a dla innych zaletą będzie to, że niemal od razu rzucani jesteśmy w wir walki. Pierwszy wyścig wymusza konieczność zapoznania się z trudną do opanowania maszyną oraz bardzo techniczną trasą. Na szczęście w dalszej fazie kariery postęp jest bardziej stonowany, dając możliwość stopniowego podnoszenia swoich umiejętności.
Właściwa zabawa rozpoczyna się po uzbieraniu 60000 euro, za które zakupujemy pierwszy samochód. Uzyskujemy wtedy dostęp do turniejów, podzielonych na trzy zasadnicze klasy (w dalszej fazie zabawy dochodzi jeszcze czwarta). Każdy turniej składa się z kilku wyścigów, początkowo z dwu, ale ostatecznie nawet z pięciu. Zupełną pomyłką wydają się być natomiast oferty jednorazowych startów, wystawianych przez inne teamy. Nie spodobało mi się przede wszystkim to, iż w znacznym stopniu pokrywają się one z przebiegiem niektórych turniejów. Ponadto uzyskanie większej ilości pieniędzy związane jest z koniecznością sprostania wymogom danego teamu (np. zameldowania się na mecie w czołówce czy przed konkurencyjnym zespołem). Kariera nic by nie straciła, gdyby pozostawiono w niej same turnieje, szczególnie że zdobycie około pięćdziesięciu pucharów zajmuje sporo czasu.
Pod koniec każdego sezonu (średnio po 8-9 startach) przystępuje się do 24-godzinnego wyścigu Le Mans. Muszę, niestety, zmartwić tych Czytelników, którzy w międzyczasie dostosowali swój pokój do możliwości spędzenia przed monitorem pełnej doby. Wyścig na potrzeby gry skrócono z 24 godzin do 24 minut. Zmiana podyktowana jest naturalnie arcade’owym charakterem rozgrywki, choć wolałbym, żeby wydłużono ten start do co najmniej godziny. Szkoda też, że pominięto prezentację zmęczenia kierowcy czy konieczność meldowania się co parę godzin w boksie. Dodanie przyśpieszonego cyklu całodobowego to zbyt mało. Należy natomiast pochwalić autorów za podkreślenie dramatyzmu finału tego wyścigowego maratonu poprzez sugestywną oprawę muzyczną.