Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 28 maja 2008, 09:42

autor: Maciej Makuła

Mass Effect - recenzja gry na PC - Strona 3

Pecet – ostateczna granica. Oto wędrówki gry Mass Effect, kontynuującej misję odkrywania nowych, nieznanych konfiguracji sprzętowych i poszukiwania kolejnych graczy.

Moja walka mnie umacnia

Jak bardzo dobrzy byśmy nie byli i jak bardzo nie mieli gadane (za wszystkim stoją odpowiednie charakterystyki) – czasami jednak trzeba będzie dobyć broni. Warto zaznaczyć, że Mass Effect należy do tych gier, w których walki mają miejsce tylko i wyłącznie w momentach, które dokładnie zaplanowali sobie autorzy. Nie dane nam nawet będzie skrzywdzić kosmicznej muchy, jeśli nie zostało to zapisane w scenariuszu, a na odgłosy strzałów w szkołach, urzędach i innych publicznych miejscach nikt w światach przyszłości uwagi nie zwraca.

I choćbym szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo mam ze sobą spluwę strzelającą kolorowymi gwiazdkami.

W systemie widać dużo naleciałości z Rycerzy Starej Republiki. Np. pomimo tego, że grupa desantowa składa się łącznie z siedmiu osób, dla wyrównania szans i pokazania, jacy to nie jesteśmy dobrzy, w terenie znajdą się maksymalnie trzy. To uwypukla potrzebę odpowiedniego ich doboru, zależnie od preferowanej taktyki. W bandzie Sheparda obowiązuje zasada „czy się stoi, czy się leży – tysiąc punktów się należy” i postacie nie biorące udziału w misjach również zdobywają punkty doświadczenia. I to tyle samo, co ich narażający swe życie koledzy.

Doświadczenie zdobywamy prowadząc rozmowy, eksplorując świat, czy też w bojach, a przeznaczamy je na rozwój różnych cech i umiejętności. Te związane są z takimi dziedzinami, jak: walka, sprawy techniczne (pozwalające rozładować wraże osłony, czy zaciąć spluwy) i biotyka – odpowiednik magii. Ta opiera się na wszechobecnym efekcie masy i w gruncie rzeczy pozwala na miotanie przeciwników w tę i we w tę (to dla wszystkich tęskniących za nowym Kotorem).

Fazery nastawione na pieszczotliwe łaskotanie

Boje toczymy w konwencji gry ukazującej akcję z perspektywy osoby trzeciej. Przy czym ta trzecia osoba stara się chodzić z kamerą za naszymi plecami. Shepard opanował trudną sztukę przywierania do różnorakich przeszkód terenowych (w końcu silnik znany z Gears of War zobowiązuje), wykorzystując je w charakterze zasłon. Arsenał to poczciwe pistolety, strzelby i granaty – tyle, że w wersji elektrycznej. Co przekłada się na nieskończoną ilość amunicji – jedyną rzeczą, o którą musimy się martwić, jest przegrzewanie się broni. Potyczkę w każdej chwili możemy sobie zatrzymać, by spokojnie wydać rozkazy (waruj, leżeć, siad), skorzystać z umiejętności, czy rzucić czary.

Gethowie – rasa inteligentnych maszyn. Na zdjęciu, od lewej, potomkowie: żelazka, maszynki do mięsa i pralki – przynajmniej sądząc po porównywalnym ilorazie głupoty.

Przed premierą dużo mówiło się o cudownych zmianach w interfejsie wspomnianej pauzy, jednak w praktyce gadanie sprowadziło się do modyfikacji jej wyglądu, dodaniu skrótów klawiszowych, i możliwości wydania rozkazów ruchu każdej postaci z osobna. Do tego drażniący jest fakt, że najpierw należy wycelować w miejsce, z którym nasze rozkazy będą związane, a dopiero potem można spauzować, by je wydać. Czyli dokładnie tak, jak na Xboksie – co oznacza, że szumne gadanie o zmianach włożyć można między bajki. Autorzy poszli po najmniejszej linii oporu. Jednakże system sprawdził się w oryginale, nie jest zły, więc i teraz nie pozostaje nic innego, jak się po prostu przyzwyczaić. Na szczęście pozostałe elementy interfejsu dostosowane zostały godnie do możliwości myszy i klawiatury.

Sama walka „ujdzie” – zarówno przeciwnicy jak i nasi towarzysze są zwyczajne głupi i trochę gubią się w świecie gry. Niemniej tymi naszymi możemy dowodzić, co w połączeniu z wykorzystaniem różnych cudownych mocy pozwala na bardzo miłą eksterminację nieprzyjaciół. Jest kolorowo, wybuchy są ładne, a trup ściele się gęsto i przed lądowaniem nierzadko wykona kilka dziarskich piruetów w powietrzu. I nadal jest to gra bardziej dla miłośników RPG, niż strzelanek.