Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 19 maja 2008, 12:37

autor: Paweł Surowiec

Frontlines: Fuel of War - recenzja gry - Strona 4

Wątpliwe jest, by Frontlines: Fuel of War wygryzły z zajmowanych pozycji takie tuzy gatunku, jak Battlefield 2 czy CoD 4. Z pewnością jednak mogą stanowić godną alternatywę dla co bardziej znudzonych wspomnianymi tytułami graczy.

Nie do końca dobrze zbalansowano także broń – mam tu na myśli ów karabinek szturmowy z podwieszanym granatnikiem używanym przez niektórych jako... bardzo skuteczna strzelba podlufowa (na szczęście host może zablokować na swoim serwerze taką kontrowersyjną pukawkę). Ogólnie nie wszystkim może przypaść do serca proponowana przez program balistyka końcowa – nie raz, nie dwa zdarzy się ze zgrozą stwierdzić, że wypruliśmy we wroga bez mała cały magazynek, a on... dalej biega jak gdyby nigdy nic! Należy jednak uspokoić zaniepokojonych – prawdopodobnie większość z tych bolączek da się naprawić łatą i to w całkiem niedalekiej przyszłości.

Przyznam, iż miewałem już do czynienia z lepiej zoptymalizowanymi pod względem graficznym pozycjami (Frontlines chodzi na silniku Unreal 3). Na dodatek z tytułami, które wyglądały też i ładniej, a wymagania techniczne miały mniejsze. Niemniej nie jest przecież dramatycznie. Gdybym mógł jednak zasugerować studiu Kaos, kogo należałoby zwolnić za obijanie się przy produkcji gry, to byliby to ludzie odpowiedzialni za modele pukawek. Większość z tych narzędzi mordu wygląda bowiem dosyć topornie, swoim dizajnem przypominając kanciaste zabawki made in ZSSR/Russia.

Dźwięk we Frontlines to nic szczególnego: z jednego głośnika usłyszymy standardowe odgłosy wystrzałów i wyjątkowe ubóstwo komunikatów werbalnych między graczami, z drugiego zaś... równie skromną ścieżkę muzyczną składającą się praktycznie z pojedynczego tematu odgrywanego dookoła Wojtek. Jednakowoż mnie osobiście tych kilka niepokojąco brzmiących nut tym razem wyjątkowo wpadło w ucho.

O żesz ty, ale mi coś w plerach łupnęło...

Pora na krótkie podsumowanie i zabawę w domorosłego proroka. Wątpliwe jest, by Frontlines: Fuel of War wygryzły z zajmowanych pozycji takie tuzy gatunku, jak Battlefield 2 czy CoD 4. Z pewnością jednak mogą stanowić godną alternatywę dla co bardziej znudzonych tymi tytułami graczy. Wojna gadżetów z dronami potrafi dostarczyć sporo frajdy, należy jednak pamiętać, że zabawy tej zakosztujemy przede wszystkim w grze wieloosobowej. Kupować programu wyłącznie dla trybu single player raczej nie warto – jest po prostu zbyt krótki i mało emocjonujący. Myślę za to, że – o ile grze uda się odnieść sukces – można śmiało liczyć na kontynuację. W końcu tutaj nie mamy okazji pobawić się europejskim sprzętem, a na tę samą wojnę można by jeszcze spojrzeć skośnymi oczyma...

Paweł „PaZur_76” Surowiec

PLUSY:

  • patent z linią frontu;
  • interesujące drony (roboty bojowe);
  • 6 klas postaci i 4 role na 3 poziomach zaawansowania, czyli sporo opcji taktycznych w rozgrywce;
  • dużo różnorakich pojazdów;
  • fajne mapki pod pokaźną liczbę graczy – gwarancją intensywnej rozgrywki.

MINUSY:

  • krótki single player;
  • brak bardziej rozwiniętego systemu komunikacji w grze pomiędzy zupełnie obcymi graczami;
  • drobniejsze niedoróbki w multiplayerze (niezbyt funkcjonalna przeglądarka serwerów, delikatne niezbalansowanie broni).