Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 19 maja 2008, 12:37

autor: Paweł Surowiec

Frontlines: Fuel of War - recenzja gry - Strona 3

Wątpliwe jest, by Frontlines: Fuel of War wygryzły z zajmowanych pozycji takie tuzy gatunku, jak Battlefield 2 czy CoD 4. Z pewnością jednak mogą stanowić godną alternatywę dla co bardziej znudzonych wspomnianymi tytułami graczy.

Żeby jednak nie było za łatwo, a starcia na planszach nie przerodziły się li tylko w wojnę na gadżety, dostęp do poszczególnych dronów uzależniono od doświadczenia gracza, zdobywanego w trakcie multiplayerowego meczu. Doświadczenie rośnie z każdym zabitym wrogiem, przejętym punktem planszy itd., stopniowo odblokowując dostęp do coraz lepszych sond. Możliwość swobodnego wyboru pomiędzy 6 klasami postaci i 4 rolami (a dla każdej po 3 poziomy zaawansowania) i dowolnego ich „krzyżowania” owocuje naprawdę sporą liczbą kombinacji, a tym samym opcji taktycznych. By nie być gołosłownym, posłużę się obrazowym przykładem: grając snajperem (klasa), będącym jednocześnie operatorem robotów (rola), możemy wyszukiwać ukrytych wrogów za pomocą szpiegowskiego bsla, a następnie likwidować ich ze swojego karabinu wyborowego.

Oprócz tej zasadniczej nowości, czyli lekko futurystycznych dronów, do dyspozycji gracza oddano również pojazdy: od zwykłych lekkich samochodów rozpoznawczych przez transportery opancerzone/bojowe wozy piechoty po czołgi i w końcu śmigłowce transportowe, szturmowe, a nawet odrzutowe myśliwce.

Hej gościu, nie pora bawić się Gameboyem!

Zainteresowanych tytułem z pewnością ucieszą zróżnicowane areny wirtualnych starć. Każdy znajdzie tu coś dla siebie – od dużych map pod pojazdy i śmigłowce/samoloty (np. Farma Słoneczna czy Pole Naftowe) po mniejsze, na których ściera się głównie piechota (zwykle tereny zurbanizowane). Większość mapek przeznaczona jest dla 64 i więcej graczy, co gwarantuje niezapomnianą intensywność walk. Jak na mój gust tych plansz jest jednak trochę za mało, bo raptem osiem. No, ale cóż, takie są dzisiejsze niechlubne standardy wśród producentów gier: singielek na 5 godzin grania (albo i bez singielka jak w Red Orchestra...) i 4 cztery mapki na krzyż w multku...

Tryb multiplayer we Frontlines posiada też i wady, jak to często bywa w przypadku nowych tytułów. Aktualnie jedną z większych niedogodności jest wbudowana przeglądarka serwerów gry. Co bardziej niecierpliwym graczom zdarza się połączyć nie z tym serwerem, z którym planowali albo lista serwerów zostanie ponownie odświeżona po próbie podejrzenia ustawień jednego z nich. Poważnym problemem jest też brak bardziej rozwiniętego systemu komunikacji między zupełnie obcymi sobie graczami (poza kilkoma rozkazami dowódcy drużyny czy anachronicznym czatem).