Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 28 marca 2008, 11:48

autor: Patryk Rojewski

Warhammer 40,000: Dawn of War - Soulstorm - recenzja gry - Strona 4

Każdy, kto kupi tę grę, otrzyma dwie nowe frakcje, ciekawy element strategiczny wynikający z konieczności podbijania kolejnych planet i księżyców oraz garść dodatkowych jednostek.

Wiecie jednak, co najbardziej boli mnie w Solustormie? Nie anemiczny wątek fabularny, proste misje czy zbędne jednostki latające. Nie. Monotonia, kochani, monotonia. Już w pierwszej misji gracz jest w stanie wybudować wszystkie struktury, wynaleźć każde unowocześnienie i wytrenować absolutnie każdą jednostkę. Rany! Przed nim przecież jeszcze 30 misji! Co on będzie robił? Rozumiem takie rozwiązanie w trybie multiplayer, ale w rozgrywce dla jednego gracza? Również nacja Dark Eldarów nie stanowiła już żadnej tajemnicy na etapie dema. Trochę tajemnicy Panowie!

Kolejne boje toczy się szalenie monotonnie. Ta sama kolejność stawiania budynków, identyczny zestaw ulepszeń oraz trenowanie najlepiej radzących sobie na polu bitwy jednostek. Jedyne, co możemy zmieniać, to różnicować naszą taktykę. Na przykład: teraz poprowadzę na wojnę jednostki walczące w zwarciu, a w misji następnej – te głoszące prawdę bronią dystansową.

Immolator szaleje!

Swoje prawdziwe, bezkonkurencyjne oblicze Soulstorm ukazuje podczas rozgrywek wieloosobowych. Dzięki rozbudowanemu, cechującemu się fantastyczną dynamiką trybowi multiplayer, z własnymi 29 planszami, po połączeniu z Dawn of War, Winter Assault i Dark Crusade gracz otrzymuje możliwość toczenia bitew aż na 114 specjalnie przygotowanych mapach! Opłaca się skompletować całą serię i rozpocząć krucjatę na serwerach. Standardowy tryb potyczki (gracz kontra komputer) stanowi w tym przypadku cenną formę treningu. Z kolei możliwość własnego malowania armii daje pole do popisu kreatywności.

Ciężko mi było ostatecznie ocenić Soulstorma. Każdy, kto kupi tę grę, otrzyma dwie nowe frakcje, ciekawy element strategiczny wynikający z konieczności podbijania kolejnych planet i księżyców oraz garść dodatkowych jednostek. Do tego dochodzi bezbłędny multiplayer, klimatyczna oprawa audiowizualna oraz mimo wszystko wysoka, choć naznaczona monotonią grywalność. Minusem gry jest uboga warstwa fabularna, stawianie baz i szkolenie wojsk na zasadzie: „wszystko od razu”, a także znikoma liczba zróżnicowanych misji. Niemniej przejście obojętnie koło regału z najnowszym Warhammerem byłoby zniewagą wobec Imperatora. Jeśli zatem jesteście posiadaczami wszystkich wcześniejszych odsłon cyklu i ich wiernymi fanami, zakup Soulstorma proszę potraktować priorytetowo.

Patryk „ROJO” Rojewski

ZALETY:

  • dwie nowe strony konfliktu – ciekawe i zróżnicowane;
  • bardzo przyjemny system rozgrywki oferujący wiele możliwości taktycznych;
  • stara ale jara oprawa graficzna – po co zmieniać coś, co jest dobre i niezawodne?
  • udźwiękowienie (m.in. walki, odzywki jednostek!);
  • muzyka;
  • grywalność – Soulstorm solidnie wciąga;
  • dynamika starć;
  • dużo bonusów planetarnych i sprzętu dla bohaterów głównych;
  • bezbłędny multiplayer oraz ogrom przygotowanych do niego map;
  • niskie wymagania sprzętowe;
  • nie wymaga podstawki.

WADY:

  • uboga warstwa fabularna;
  • niewielkie zróżnicowanie misji;
  • monotonia przejmowania kolejnych prowincji;
  • praktycznie zbędne jednostki latające;
  • możliwość wzniesienia każdej struktury, wynalezienia wszystkich ulepszeń i wyszkolenia każdej jednostki – już w pierwszej misji.