autor: Adam Kaczmarek
Mortyr: Operacja Sztorm - recenzja gry
Akcja najnowszej części rozgrywa się ponownie podczas II wojny światowej. Trzecia Rzesza dominuje w Europie i przygotowuje się do ekspansji na wschód. Ich dalekosiężne plany ukrócić może tylko tajna operacja brytyjskiego wywiadu o kryptonimie „Sztorm”.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Recenzja oparta jest na wersji gry 1.00. Kilkanaście godzin po premierze ukazał się patch, który miał naprawić kilka poważniejszych błędów związanych ze stabilnością oraz dodać opcję trybu wieloosobowego. Niestety, poprawka okazała się wadliwa i jej instalacja nie jest obecnie możliwa.
Przy okazji premier polskich produkcji z gatunku FPS zauważalne jest, iż starsi gracze wspominają Mortyra z łezką w oku. Ta sympatyczna strzelanka zrobiła niemałe zamieszanie na ówczesnym rynku i stała się motywacją dla innych studiów developerskich. Niestety, poprzeczka ustawiona przez Corwin Software Studios nie została nigdy przeskoczona. Co więcej, sequel autorstwa Mirage Interactive został w prasie zrównany z ziemią. Nadzieję wlało w nasze serca City Interactive, znane z wydawnictw niskobudżetowych. Mortyr III: Akcje Dywersyjne przerósł nieco przewidywania fanów, ale do jakości pierwowzoru było wciąż daleko. Informacje o nowej części nie rozgrzały mnie, wszak CI swojej polityki nie zmieniło i kładzie nacisk na skromne, króciutkie pozycje. I taką też jest Mortyr: Operacja „Sztorm”.
Akcja najnowszej części rozgrywa się ponownie podczas II wojny światowej. Trzecia Rzesza dominuje w Europie i przygotowuje się do ekspansji na wschód. Ich dalekosiężne plany ukrócić może tylko tajna operacja brytyjskiego wywiadu o kryptonimie „Sztorm”. Zadanie wydaje się niemożliwe do wykonania. Celem Jana Mortyra – bohatera fabuły – jest wyeliminowanie trzech wysokich stopniem podwładnych wodza: Josepha Goebbelsa, Heinricha Himmlera i Hermana Goeringa. Tak jak w poprzedniku, tak i tutaj nie mamy co liczyć na szeroko zakrojone akcje z udziałem setek jednostek. Nasz szpieg działa na tyłach wroga, sukcesywnie zdobywając nowe informacje i eliminując pojedynczych przeciwników. Na gracza czeka łącznie 8 misji w formie 3 rozdziałów. Niestety, jest to bardzo mało. W zależności od wybranego poziomu trudności na przejście gry należy zarezerwować 2-3 godzinki.
Sama rozgrywka przypomina poprzednie produkcje studia. A szkoda. Liczyłem na połączenie elementów skradanki z shooterem. Niestety, przez całą grę poruszamy się sami, a przewagę uzyskujemy dzięki posiadanym gnatom. Mija się to z ogólnym obrazem pracy agenta. Tajni szpiedzy raczej nie buszowali po ulicach unicestwiając, kogo popadnie. Dostępny arsenał pukawek nie szokuje bogactwem. Przez większość rozgrywki zabijamy za pomocą popularnych MP40 i Kar98. Na dłuższą metę jest to nużące, gdyż powyższe rodzaje broni nie wymuszają na graczu zmiany taktyki. W niektórych etapach przyjdzie nam korzystać ze specjałów w postaci MG42 i Panzerfausta. Ten ostatni został dodany chyba na siłę, bo jeżdżących czołgów nie zanotowałem. Bardzo fajnie rozwiązano sam system strzelania. Postarano się nawet o odpowiedni odrzut, utrudniający celowanie oraz skuteczność. Oprócz tego kierowana postać potrafi „przylepić się” do ściany i wychylając się asekuracyjnie ostrzelać pozycję zajmowaną przez Niemców. Razi nieco usuwanie zdobytego uzbrojenia z poprzedniego etapu. Kolejny epizod rozpoczynamy z przewidzianym przez twórców orężem.