Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 28 czerwca 2001, 11:44

autor: Piotr Hajek

Skoki Narciarskie 2001: Polski Zwycięzca - recenzja gry - Strona 2

Skoki Narciarskie 2001 okazały się całkiem niezłą rozrywką na deszczowe dni. Możliwość rozpoczęcia kariery na oryginalnych skoczniach, dobra grafika i dźwięk powodują, ze można przysiąść na kilka godzin. Nie brakuje jednak niestety i kilku błędów.

Ciężko mi stwierdzić, czy Skoki... zostały odwzorowane realistycznie, ponieważ nigdy nie miałem okazji uczestniczyć w tego typu imprezach, niemniej jednak wydaje się być zrobiona dosyć dobrze. Chyba tylko wiatr odgrywa tutaj niewielką rolę, a przecież w Deluxe... był kluczowy. Na początku gry prawie niemożliwością jest też wykonanie telemarku.

Jednak tak naprawdę to, co przykuwa uwagę, to grafika. W końcu możemy rozróżnić ręce zawodnika, twarz, a nawet reklamy na kombinezonach. Skocznie też są zróżnicowane chociażby pod względem roślinności – w Szwecji rosną małe krzaki, natomiast na Słowacji wielkie drzewa.

W końcu też autorzy postarali się o odpowiednią oprawę dźwiękową – piękny, kobiecy głos wita nas podczas startu na każdej skoczni.

Zabawa przy grze znacznie się zwiększa, kiedy wybieramy opcje kariery. Wtedy trzeba już nie tylko dobrze skakać, ale także odpowiednio manipulować (ewentualnie) wygranymi pieniędzmi. Do wyboru mamy 4 trenerów: każdy zwiększa jeden współczynnik, niestety kosztem innego. Dlatego tak ważne jest, aby na początku mądrze zainwestować pierwsze pieniądze, ponieważ kiedy już na starcie popełnimy rażące błędy w treningu, minie sporo czasu zanim nasz zawodnik dorówna innym pod względem umiejętności (i wysokości zarobków).

Oprócz treningów możemy odwiedzać sklep ze sprzętem. Kilka rodzajów nart oraz przeróżnych strojów to w zasadzie niewiele ale dobre i to. Najważniejsze, ze gracz czuje się tak, jakby miał bardzo dużo możliwości wydawania swoich pieniędzy, i o to chodzi.

Bardzo zraziłem się do jednego faktu – otóż w grze nie ma nazwisk wybitnych skoczków narciarskich ze światowej czołówki! Tak wiec nie ma Schmidta, Ahonena, Hautamekiego, a nawet Adama Małysza. Naprawdę zupełnie inaczej się wtedy gra, kiedy stajesz do rywalizacji z nieznanymi postaciami. Poza tym bardzo często zdarzało się, ze podczas lądowania narty miałem w idealnej pozycji, a mimo to się przewracałem. No i sam skok – bywało, ze wybijałem się idealnie z progu, szybowałem jak ptak, po czym zajmowałem ostatnie miejsce z najkrótszym skokiem. Dopiero później znajomy powiedział mi, że tajemnica dobrego skoku leży w trochę przedwczesnym odbiciu z progu, a nie takim, jak podawali w instrukcji. Trochę to dziwne, żeby autorzy nie wiedzieli, jak najlepiej grać we własną grę, prawda?

Skoki... okazały się całkiem niezłą rozrywką na deszczowe dni. Możliwość rozpoczęcia kariery na oryginalnych skoczniach, dobra grafika i dźwięk powodują, ze można przysiąść na kilkanaście godzin. Jest oczywiście parę męczących faktów, które utrudniają zabawę (jak chociażby wspomniane „idealne” odbicie z progu), ale generalnie rzecz ujmując, warto się tą grą zainteresować chociażby dlatego, iż jako jedyna profesjonalna produkcja porusza tego typu temat.

Piotr „Annihilator” Hajek