Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 18 grudnia 2007, 15:00

autor: Marcin Terelak

Championship Manager 2008 - recenzja gry - Strona 2

Po pierwszych niepowodzeniach własnych koncepcji, Eidos postanowił naśladować pomysły z FM-a i czyni to także w najnowszej edycji. Sęk w tym, iż siłą FM-a jest nie tyle koncept, co zaawansowane skrypty.

Interfejs jest zresztą nie tylko brzydki, ale przede wszystkim nieergonomiczny. Moim zdaniem nie jest to kwestia przyzwyczajenia do FM-a, a po prostu błędna koncepcja. Podstawą interfejsu FM-a są belki, które doskonale sprawdzają się podczas gry. Tutaj belki zamieniono na przyciski. Zrezygnowano też z bocznego paska. W efekcie, aby wykonać niektóre akcje, trzeba się solidnie naklikać (góra-dół), co bardzo skutecznie zniechęca do gry.

Niestety nie lepiej jest i w kwestii merytorycznej. O tym, że gra oferuje o niebo mniej (ok. 60%) lig niż FM zapewne wiecie, więc nie warto się rozpisywać. W nowej edycji dodano tylko ligę australijską. Nie byłoby to jednak aż tak straszne, gdyby nie fakt, iż nadal nie zadbano o realistyczne odwzorowanie zasad rządzących rozgrywkami. O ile autorzy FM-a rok w rok starają się uzbroić oferowane ligi w jak najświeższe i najrealistyczniejsze obwarowania regulaminowe, o tyle „fachmani” od CM-a nie przykładają do tego wielkiej uwagi. W ich odczuciu taka np. liga hiszpańska nie różni się niczym od polskiej. Przykładów nie warto nawet mnożyć, bo to w tej grze standard, a nie miejscowe wpadki.

Słabo prezentują się także odwzorowania researchingowe. Wystarczy pochodzić po losowo wybranych zespołach drugiej ligi polskiej, by przekonać się, że kluby nie tylko dysponują całkiem zdolnymi kopaczami, ale i solidnymi budżetami. Oczywiście sprawa dotyczy też i innych lig. Takie podejście odbiera grze autentyczność, szczególnie gdy zestawimy to z brakiem możliwości rozpoczęcia jako bezrobotny menedżer i opcją startu ze wsparciem finansowym.

Z krzesła zrzucają także transfery. O ile FM przyzwyczaił nas do podchodów, wyszukiwania, mozolnego udowadniania swojej wartości i ogólnie rzecz biorąc starań, by chciał do nas przyjść znany zawodnik, o tyle w CM-ie kupić można dosłownie każdego. Nie chodzi tu już nawet o to, iż zespoły nie stawiają cen zaporowych. Sprawa jest poważniejsza. Menedżerowie nie martwią się bowiem nawet o to, że ich decyzje mogą doprowadzić do degradacji prowadzonego przez nich zespołu!

Nieco lepiej jest względem prezentacji meczu. Sprecyzować jednak muszę, iż przede wszystkim w kwestii graficznej. Ekrany okołomeczowe to bez dwóch zdań najładniej wykonana część gry. Niestety równie ciekawie nie jest „od środka” i to zarówno względem teorii, jak i praktyki. Jeśli chodzi o ustawienia taktyczne, jest ich wystarczająca liczba. Większość bardzo podobna do tych, które doskonale znamy z FM-a. Kilka jest autorskich. Podsumowując ofertę w tej kwestii obu tytułów, nieznacznie zwycięża FM. Tu rywalizacja jest jednak dosyć wyrównana. Mimo nieco mniejszych możliwości, CM może się pochwalić na przykład możliwością wytyczania kierunków podań i funkcją pozwalającą na bardzo precyzyjne ustawienie piłkarzy na boisku. Kłopot jednak w tym, iż produkt Eidosu ma ogromne problemy z przełożeniem założeń taktycznych, na to co „kopią” nasi zawodnicy.