Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 11 grudnia 2007, 12:22

autor: Bartosz Sidzina

Sam & Max: Season 2 - Ice Station Santa - recenzja gry

Rozgrywkę rozpoczynamy w momencie, gdy biuro detektywów zostaje zaatakowane przez ogromnego robota zabójcę. Gdy tylko bohaterowie go obezwładnią, okaże się, że został on nasłany przez samego... Świętego Mikołaja!

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Postacie narodziły się wiele lat temu. Gdy byliśmy mali, ja i mój brat rysowaliśmy komiksy na papierze maszynowym. Brat rozrzucał swoje niedokończone historie po całym domu i to tak naprawdę on stworzył policjantów o imionach Sam i Max. Psa i Królika. Mieli oni całkiem odmienne charaktery. Jak brat zostawiał te swoje komiksy w salonie, ja je zbierałem i potajemnie kończyłem, parodiując jego styl.

Powyższe słowa należą do Steve’a Purcella – ojca jednej z popularniejszych serii gier przygodowych o perypetiach dwóch przezabawnych detektywów. Pokuszę się nawet o zdanie, że można go nazwać jednym z twórców interfejsu point’n’click, który jest tak wielbiony w grach przygodowych. To właśnie na początku lat dziewięćdziesiątych, pracując pod banderą Lucas Arts, stworzył ze swoim zespołem takie dzieła jak X-Wing czy Secret of Monkey Island. Jednak to, do czego naprawdę dążył, to stworzenie gry opartej na swoim komiksie, uważanej zresztą potem za najlepszą przygodówkę wypuszczoną ze studia LA. Jedną część udało się wydać, jednak nad drugą prace zostały wstrzymane. Steve’owi nie wystarczyło argumentów, by przekonać szefostwo firmy do produkcji kolejnych epizodów gry. Wszystko za sprawą światowej premiery pierwszej części Gwiezdnych Wojen na ekranach kin, która miała miejsce w 1999 roku. Lucas Arts postanowiło diametralnie zmienić swoją strategię, chcąc trafić do nowego grona odbiorców zafascynowanych GW. Tak więc Steve wraz z kilkoma osobami z zespołu, postanowili odejść z firmy Georga Lucasa i założyć własne studio. Tak oto narodziło się Telltale Games. Po wydaniu dwóch części humorystycznej gry przygodowej Bone, nastąpił moment, na który zdaje się większość fanów czekała. W październiku 2006 roku światło dzienne ujrzała pierwsza (z sześciu) część pierwszego sezonu Sama i Maxa, zatytułowana Culture Shock.

Sam: To stary powiększacz fotograficzny.

Sam & Max: Season 1 spełnia rolę czegoś w rodzaju pilota serialu, wprowadzającego główną intrygę i czarny charakter, stojący za negatywnymi wydarzeniami. Owa intryga łączyła w całość pojedyncze odcinki, z których każdy opowiada oddzielną historię. Klienci, którzy nabyli grę, co miesiąc otrzymywali kolejny jej odcinek. I tak w lutym bieżącego roku, ukazał się ostatni, szósty odcinek sezonu pierwszego. Po dłuższej przerwie, mam przyjemność zakomunikować Wam, że drugi sezon wystartował! Pierwszy epizod, zatytułowany Ice Station Santa, pojawił się miesiąc temu.

Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku
Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku

Recenzja gry

Czy to się mogło udać? Czy mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi The Inquisitor na motywach cyklu o Mordimerze Madderdinie Jacka Piekary mógł ostatecznie okazać się porządną grą? Niestety nie mam dobrych wieści.

Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema
Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema

Recenzja gry

Stanisław Lem długo – za długo – czekał na swój czas w świecie gier wideo. Myślę, że byłby rad widząc, jak polskie studio Starward Industries przeniosło jego Niezwyciężonego do interaktywnego medium. Co nie musi oznaczać, że to wybitna gra.

Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi
Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi

Recenzja gry

Return to Monkey Island to gra, w której w końcu, po tylu latach, wielu z nas odkryje sekret Małpiej Wyspy. Prowadzi do niego ciepła, kolorowa i nostalgiczna przygoda zamknięta w pomysłowej, świetnie napisanej, metatekstualnej przygodówce.