Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 19 grudnia 2007, 13:56

autor: Marzena Falkowska

Viva Pinata - recenzja gry na PC - Strona 3

Viva Pinata trafia do posiadaczy komputerów w niecały rok po premierze na X360 i trzeba przyznać, że przez te jedenaście miesięcy nie zestarzała się wcale a wcale.

Wypada mi wspomnieć, choć z ciężkim sercem, o wadach gry. Najbardziej we znaki daje się wspomniany przez chwilą niewielki obszar ogrodu. Co prawda wraz z postępem w rozgrywce dwukrotnie otrzymujemy dodatkowe metry kwadratowe terenu, ale w późniejszych fazach gry i tak robi się ciasnawo. Ograniczona przestrzeń sprawia, że hodować możemy tylko kilka gatunków na raz, a liczba rezydentów, którzy w danym momencie zamieszkują w naszym ogrodzie nie może przekraczać trzydziestu kilku. Skutkuje to koniecznością sprzedawania przedstawicieli wcześniej zadomowionych gatunków, a jest to tym bardziej przykre, że poszczególne zwierzęta możemy nazywać i ubierać po swojemu, dzięki czemu zyskują na indywidualności i bardziej się do nich przywiązujemy. Podobne dylematy zdarzają się, gdy chcemy zainteresować nowy gatunek pinat, który do zamieszkania wymaga konkretnego ukształtowania terenu. Jeśli na przykład większą część naszego ogrodu zajmuje duży staw, bo zapragnęliśmy zgromadzić zwierzęta wodne, a teraz chcielibyśmy gościć u siebie również konie i krowy, musimy w tym miejscu posadzić nieco trawy, ryzykując migrację hipopotamów, łabędzi i bobrów. Gorycz konieczności dokonywania trudnych wyborów osładza nieco możliwość założenia kilku niezależnych od siebie ogrodów na jednym profilu gracza i przełączania się między nimi przy zachowaniu stanu konta i poziomu doświadczenia.

Mieszkańcy wyspy pinat to nie tylko zwierzęta. Spotkamy również wielu bohaterów niezależnych – jeden dziwaczniejszy od drugiego.

Pozostałe minusy gry związane są przede wszystkim z jakością konwersji na PC. Jest to właściwe bezpośredni port z edycji konsolowej: nie umieszczono żadnych dodatków, nie wprowadzono żadnych zmian. Jedyną różnicą jest sterowanie za pomocą myszki i klawiatury, które niestety w sytuacji, w której interfejs pozostał zachowany, jest mało intuicyjne i komfortowe. Trzeba się sporo naklikać, by dojść w menu do konkretnej opcji. Nawet w przypadku grania w wysokiej rozdzielczości ramki z dłuższymi tekstami nie skalują się. Na domiar złego można je przewijać jedynie za pomocą strzałek na ekranie. Nie da się też ustalić własnych skrótów klawiaturowych. Krótko mówiąc, sterowanie za pomocą pada jest znacznie wygodniejsze (istnieje możliwość podłączenia kontrolera od X360, który jest kompatybilny z Windowsem), co zakrawa na ironię losu w momencie, gdy mamy do czynienia z grą w dużej mierze strategiczną, która wymaga poruszania się po ekranie kursorem i zaznaczania nim poszczególnych elementów.

Dla porządku trzeba też wspomnieć, że komputerowa Viva Pinata wykorzystuje usługę Games for Windows LIVE, która umożliwia zdobywanie achievementów i wymienianie się szczególnie wymuskanymi okazami pinat z innymi graczami. Próba „zasugerowania” właścicielom pecetów korzystania z rzeczonej usługi skutkuje jednak tymi samymi problemami, o których donosili już ci, którzy zakupili Gears of War na PC – mianowicie gra dość często zwiesza się, wyrzucając nas na pulpit. Można oczywiście grać bez logowania się, ale wówczas nie będziemy mogli zapisać stanu (!).