Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 26 października 2007, 00:14

autor: Borys Zajączkowski

Wiedźmin - recenzja gry - Strona 5

Nie wiadomo, co się stało z Geraltem z końcem Sagi. Gdy wchodzimy w świat gry, obowiązywać zaczyna wersja, w której wiele osób widziało, jak Geralt zginął na rivskiej ulicy, pchnięty w brzuch widłami...

Robactwo

Wiedźmin działa stabilnie – nie wiesza się podczas gry, nie wyskakuje do systemu w kluczowych momentach. Zapewne nie bez znaczenia jest fakt, że grałem w niego na naprawdę mocnej maszynie. Jak to twórcy gry mówią: kod został zoptymalizowany do pracy na dualcore’ach – i jest to niestety prawda. Z drugiej strony... jeśli czekaliście na istotny powód do upgrade’u swojego sprzętu, ten moment właśnie nadszedł.

Niemniej trochę pluskw gra ma. Nie bez powodu w dniu premiery pojawić ma się pierwsza łatka. Niestety nie mogę się wypowiadać na temat tego, co poprawia, bo zwyczajnie jeszcze tego nie wiem. Dziewicza wersja gry – ta, którą znajdziecie w pudełku – lubi się wieszać przy wychodzeniu do systemu (zamyka ją wówczas windowsowy menedżer zadań), co niczemu nie szkodzi, ale jest nieprzyjemne. Prawdziwie uciążliwy bug objawia się w przypadku przechowywania przedmiotów w karczmach – pozwolę sobie go nie wyjaśniać, bo jest szansa, że go nie zauważycie i nie będzie Wam psuł zabawy. A być może łatka go usuwa.

Zdecydowanie największym niedopracowaniem jawi się jednak system zapisywania stanów gry, który nie pozwala ani na samodzielne nazywanie sejwów, ani na korzystanie z numerowanych slotów, ani na tworzenie profilów graczy. Pół biedy, jeśli jeden egzemplarz gry służyć ma jednej tylko osobie – problem pojawia się, gdy pobawić się chce i ojciec, i jego dwójka dorastających synów. Wówczas pozostaje jedynie przegrywanie własnych sejwów z i do katalogu gry, bo nijak ich od siebie odróżnić niepodobna.

Na koniec pozostawiłem coś dziwnego... co się nie mieści w żadnej kategorii błędów czy przeoczeń: oczy wiedźminów. O ile bowiem podczas filmików przerywnikowych Geralt straszy swoimi kocimi źrenicami, tak jak Mistrz Sapkowski sobie życzył, o tyle w samej grze... źrenice ma zwyczajne. Być może wynika to z ograniczeń Aurory – jednak cut-scenki również powstały na silniku gry przecież... Ot, zdziwko.

Wyznaczników gry fabularnej jest kilka – system rozwoju postaci, konstrukcja świata, nieliniowość – ale jeśli istnieje główny, jest nim fabuła. Wiedźmin udowadnia, że fabuła gry komputerowej może nie tylko równać się z dobrą książką czy filmem, ale może oba przewyższać. Daleki jestem od bawienia się w szeregowanie najlepszych powstałych erpegów – bo nie wiem, w jakiej kolejności wymieniać Fallout, Planescape: Torment, KOTOR czy Gothic – wiem jednak, że śmiało Wiedźmina w ich towarzystwie można postawić i nikt nikogo wstydzić się nie będzie. Wypada podziękować Andrzejowi Sapkowskiemu za postać Geralta i za jego świat, a całej ekipie Red Studio za kawał dobrej roboty, jaką wykonali, tworząc pierwszą naprawdę udaną adaptację książek o Wiedźminie. – Dziękuję.

Borys „Shuck” Zajączkowski

PS. Rodzime wydanie Wiedźmina potrafi zawstydzić wiele innych – w gustownym pudełku znajdziecie poza samą grą: mapę świata, płytkę z muzyką, płytkę z materiałami dodatkowymi i w sumie trzy książeczki.

PLUSY:

  • trzymająca w napięciu fabuła;
  • bezkompromisowy, dojrzały klimat świata gry;
  • wielość wyborów i związane z nimi retrospekcje;
  • liczne nawiązania do literatury i filmu;
  • bogactwo i nieszablonowość questów;
  • bardzo dobrzy lektorzy;
  • świetne walki i współgrający z nimi rozwój postaci;
  • doskonała animacja ruchu;
  • sprytnie pomyślana, bardzo przydatna alchemia;
  • bardzo ładnie zaprojektowane, różnorodne lokacje;
  • minimum 40 godzin zabawy;
  • nastrojowa muzyka – pełno muzyki – i niezłe efekty dźwiękowe.

MINUSY:

  • ograniczenia starzejącego się silnika;
  • zbyt częste, zbyt długie „ekrany ładowania”;
  • słaba mimika twarzy i mały zasób gestów;
  • uciążliwa pluskwa w przechowalniach ekwipunku;
  • wszystkie sejwy wrzucane do „jednego worka”.