autor: Marzena Falkowska
Portal - recenzja gry
Bądźmy szczerzy: Portal nigdy nie miał być najważniejszym składnikiem The Orange Box. I mało kto przypuszczał, że będzie tak dobry.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Bądźmy szczerzy: Portal nigdy nie miał być najważniejszym składnikiem The Orange Box. I mało kto przypuszczał, że będzie tak dobry. Przed wydaniem zestawu postrzegany był raczej jako ciekawostka, rzucona przez Valve trochę od niechcenia w jeden z kątów Pomarańczowego Pudełka, którego zawartość kusić miała przede wszystkim dwoma dodatkami do kultowego (nadużywany zazwyczaj epitet w tym przypadku jest jak najbardziej uzasadniony) Half-Life’a 2. Na większy hit kreowany był już Team Fortress 2, który koniec końców wzbudził nieco mniej zainteresowania i emocji, niż „dziwadełko” oparte na pomyśle po raz pierwszy wykorzystanym w niezależnej, studenckiej gierce. Tymczasem owo dziwadełko okazało się być zaskakująco dobrą i świeżą koncepcyjnie produkcją, cudownie wymagającą i przewrotnie zabawną zarazem, która łączy w zgrabną, choć ryzykowną całość tak pozornie odległe od siebie gatunki jak FPS i gra logiczna i do której najlepiej pasuje rzadko spotykane określenie gatunkowe „first person puzzle”.
Gra rzuca nas od razu w sam środek wydarzeń. Budzimy się w nieznanym miejscu, a naszym zadaniem jest wydostać się z niego, powoli poznając środowisko i reguły nim rządzące – znany chwyt fabularny stosowany często w grach, dzięki któremu unikając zaburzających immersję tutoriali i instrukcji wraz z bohaterem (w tym przypadku bohaterką) uczymy się w naturalny sposób z biegiem rozgrywki stopniowo poruszać i działać w nieznanym otoczeniu. W Portalu od samego początku towarzyszy nam też komputerowy kobiecy głos, który prowadzi nas przez kolejne etapy, instruuje, poucza, ale też grozi, zwodzi, drażni się, a nawet prosi o wybaczenie – jak się z czasem okaże, za głosem tym kryje się niezwykle intrygująca „osobowość”. Ale o tym później.
Dość szybko w nasze ręce trafia broń (a właściwie urządzenie, bo przed niczym nas ono de facto nie broni) zwane Aperture Science Handheld Portal Device, a będące przenośnym przyrządem do tworzenia tytułowych portali. Owo cacko już okrzyknięte zostało najbardziej innowacyjnym i ekscytującym konceptem, jaki przydarzył się grom FPS od momentu wyposażenia Gordona Freemana w działo grawitacyjne. ASHPD zresztą również posiada główne jego własności (umożliwia podnoszenie i przemieszczanie fizycznych obiektów, choć nie rzucanie nimi), ale jego podstawową funkcją jest, powtórzmy, tworzenie portali. Funkcją, wypada dodać, której prawidłowe i umiejętne stosowanie jest podstawą do ukończenia gry.