Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 22 czerwca 2007, 11:31

autor: Krzysztof Gonciarz

Two Worlds - recenzja gry - Strona 3

„Gothlivion” – czytamy na pudełku angielskiego wydania Two Worlds. Co skłoniło autora do wygłoszenia tak odważnego sloganu? Czy dzieło krakowskiego studia Reality Pump naprawdę godne jest przyrównania do dwóch z trzech wielkich cRPG zeszłego roku?

Największym problemem gry jest niestety czynnik skądinąd najważniejszy: gameplay. W trakcie zabawy ma się nieodparte wrażenie, iż spory potencjał podciął sobie Achillesy na niezliczonej liczbie mniejszych lub większych błędów. I nawet nie chodzi tu o klasyczne bugi (choć tych też niemało), ale ewidentne wpadki projektowe. Wspomniałem o 38 umiejętnościach głównego bohatera. Część z nich posiadamy od samego początku (tzn. możemy inwestować w ich rozwój), pozostałe poznamy po odszukaniu odpowiedniego nauczyciela. Problem w tym, że niektóre skille są całkowicie bezużyteczne, inne natomiast absolutnie niezbędne. Nie ma najmniejszego sensu uczyć się szybkiego pływania lub skuteczniejszej walki na koniu (wyłączcie zdrowy rozsądek i uwierzcie na słowo, bo wiem co mówię – dosiadanie konia nie jest w ogóle warte nerwów, z którymi się wiąże), trudno za to wyobrazić sobie postać nie potrafiącą otwierać zamków za pomocą wytrycha.

Ubić smoka jednym ciosem to fajna sprawa, chociaż z satysfakcją bywa różnie.

Błędy w konstrukcji gameplay’a najbardziej dają się we znaki, gdy odniesiemy je do poziomu trudności. Na początku zabawy naprawdę nie ma lekko – jedno zamachnięcie niedźwiedziej łapy i już wąchamy kwiatki od spodu (tzn. jesteśmy respawnowani do najbliższego ołtarzyka – za to ułatwienie jestem gotów przybić developerom piątkę!). Prędzej czy później przychodzi jednak moment, w którym znajdujemy jakąś przegiętą broń (maczugi zadające obrażenia 3-4 razy większe od pozostałych rodzajów broni, wtf?) i cała zabawa w powolny, przemyślany rozwój bohatera idzie się kochać. Ja po 8 godzinach gry zabijałem smoki jednym ciosem. Drobne śledztwo na forach internetowych pokazało, że mało kto potrzebował więcej niż 3 sekund na ubicie finalnego bossa. Patch goni patcha (praktycznie co tydzień kilkadziesiąt MB do ściągnięcia), a do optymalizacji niestety wciąż daleko. Polska wersja jest na szczęście domyślnie zaktualizowana do wersji 1.4, w której sprawy względnie trzymają się kupy.