Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 17 maja 2007, 13:20

autor: Borys Zajączkowski

The Lord of the Rings Online: Shadows of Angmar - recenzja gry - Strona 3

Oto jednen z najfajniejszych i najprzyjaźniejszych graczowi morpegów, jakie powstały. Godny konkurent dla World of Warcraft.

Hunter (łowca) posługuje się łukami, a w walce wręcz wspomaga się bronią raczej krótką. To doskonała postać to rażenia przeciwników ze sporej odległości – w przypadku dobrze sterowanego przez gracza myśliwego przeciwnicy na tym samym poziomie często nie są w stanie do niego nawet dobiec lub giną w pierwszym z nim kontakcie. Zaskoczony jednak z bliska winien raczej salwować się ucieczką, niż zgrywać bohatera.

Stosunkowo dziwną i trudną w pierwszym kontakcie klasą postaci jest burglar (włamywacz). Idea walki nim opiera się na pozostawaniu w ukryciu, przemykaniu obok wrogów, zamiast atakowaniu ich, a jeśli już, to atak winien polegać na zadawaniu krytycznych obrażeń znienacka. Wymaga to jednak ćwiczeń i nie zawsze się udaje, a złodziej zaskoczony, nieprzygotowany do walki, to w zasadzie złodziej martwy (no, uciekły, zważywszy specyfikę LOTRO...).

Bardzo miło się gra lore-masterem (czarodziejem), który wprawdzie z początku dysponuje jednym tylko czarem ofensywnym – kulą ognia – lecz wcale nieźle posługuje się swoją dwumetrową ‘różdżką’ okładając nią przeciwników po łbach, gdy zajdzie potrzeba. Do kompletu posiada cały zestaw czarów osłabiających oraz jest w stanie przywoływać stworzenia, które będą walczyć za niego. To kolejna klasa postaci, która walkę winna zaplanować i nie dawać się zaskakiwać, lecz umiejętnie prowadzona jest w stanie pokonywać całe grupy przeciwników samodzielnie.

Na koniec zostawiłem sobie moją ulubioną klasę minstrela (grajka). Klasa to dziwaczna, żeby nie rzec, że śmieszna, gdyż jej siła polega na odgrywaniu na lutni melodyjek. Melodie te bądź podnoszą morale własne i towarzyszy (to jedyna klasa, która prawie od początku jest w stanie sama siebie uleczać!), bądź ranią, i to mocno, wrogów. Wyobraźcie sobie brodatego krasnoluda, który gania z gitarką za potencjalnymi słuchaczami, a oni wszyscy umierają kilka zaledwie tonów usłyszawszy. Ave, Kakofoniks! Owszem, jest to wyjątkowo głupie. I równie skuteczne.

Jak to w morpegach bywa i czego we Władcy Pierścieni szczególnie nie mogło zabraknąć to rzemiosło – z angielska craftingiem zwane. Jest ich w LOTRO sporo, a przyjemność z ich wykonywania – jak kto lubi :-) – jest duża. Profesji, w których gracz może się doskonalić, jest sześć, a na każdą z nich składają się trzy umiejętności, dzięki którym rzemieślnik będzie w stanie zdobyć potrzebne mu surowce. Czyli: chcemy produkować broń (armsman), musimy więc umieć wydobyć rudę (prospector), wydłubać drzewiec (woodworker) i wykuć brzeszczot czy inny obuch (weaponsmith). Generalnie jednak graczy uganiających się po lasach za drewnem czy rudą spotyka się zdecydowanie mniej niż tłukących się z goblinami. Sam również pobawiłem się kilofem tyle tylko by stwierdzić, że jest to wcale fajne zajęcie i wróciłem do obsługi miecza.

Jeśli jest poważny powód po temu, dla którego LOTRO nie może dostać oceny rzędu 100%, jest nim brak normalnego PvP – takiego jak w EVE czy niech będzie, że w WoW-ie. Przez jego normalność rozumiem, że – uwzględniwszy reguły gry, zasady globalnego konfliktu, spotkania na arenach – praktycznie każdy gracz może stoczyć walkę na śmierć i życie z każdym. Zarówno w postaci pojedynku, jak również podczas zakrojonej na wielką skalę bitwy. Koniec końców jest to jeden z głównych powodów, dla którego wymyślono gry MMO. Oczywiście zrozumiała jest skala problemu w przypadku Władcy Pierścieni – tu, żeby PvP miało sens (fabularny), należałoby napisać osobną książkę dla ciemnej strony i stworzyć kawał świata, który Tolkien potraktował po macoszemu – jako przeciwników. Docenić więc należy, że Turbine stosunkowo sympatycznie wybrnęło z problemu – powołując do życia Monster Play. Działa to tak, że jedna z krain została wyodrębniona, gracze są w stanie wejść do niej od circa 40 poziomu, natomiast ich przeciwnikami są... również gracze, którzy już na 10 poziomie mogą wziąć udział w swoistej przebierance. Przywdziewając na siebie skórę potwora dysponującego 50 poziomem doświadczenia. A dalej mamy klasyczne pole walki – w tym zamki, które można zdobywać na przeciwniku. Jest to fajne, niemniej nijak się to nie ma do doskonałego klimatu całej reszty świata LOTRO.