Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 2 maja 2007, 10:45

autor: Mariusz Janas

Silent Hunter 4: Wolves of the Pacific - recenzja gry - Strona 6

Silent Hunter IV: Wolves of the Pacific to Mercedes Benz klasy S w gatunku symulatorów. Tradycji stało się zadość. Kolejna część słynnego podwodnego cyklu okazała się mistrzowską kontynuacją.

Zafundowałem sobie na własny użytek eksperyment. W zanurzeniu strzeliłem dwie torpedy do niszczyciela osłony konwoju i wyprzedzając biegnące torpedy „swobodną kamerą” podążyłem nad pokład mojego celu. W chwili uderzenia torped dwóch stojących marynarzy na rufie padło na pokład i zostało przykrytych wodą wyrzuconą w powietrze w chwili eksplozji. Strona wizualna Silent Huntera 4 po prostu powala na kolana wyznaczając nowe granice możliwości w tej dziedzinie. Boję się pomyśleć, jak może wyglądać Silent Hunter V... Oprawa dźwiękowa jest na tym samym poziomie, co grafika. Czysty obłęd to określenie, które najczęściej przychodzi mi na myśl. Dźwięki penetrującego głębinę asdiku, gwizdki i buczki syreny pokładowej oznaczające rozkazy dla całości załogi, dźwięk szasowanych balastów i całe środowisko morskie (na krzyku mew kończąc) nie ma odpowiednika wśród innych programów tego typu. To po prostu trzeba usłyszeć na własne uszy z wykorzystaniem przyzwoitej karty dźwiękowej i zestawu głośników lub markowych słuchawek.

Odejść jak najdalej od skrytego w głębinach prześladowcy...

Słów kilka o polskim wydaniu gry dokonanym przez Cenegę Poland. Schludna obwoluta ze scenką morskiej batalistyki kryje plastikowe pudełko z grą i instrukcją oraz kartą rejestracji elektronicznej. Ten ostatni element doprowadza mnie do lekkiej irytacji, ale może doczekam momentu, gdy Klub Gracza Cenegi po prostu zacznie działać. Teraz jest tylko martwym bytem służącym do rejestracji gier. Wiem, co mówię, jako że przekroczyłem w nim już sumę 1000 posiadanych punktów, tylko nic z tego nie wynika. Co do instrukcji gry, to stwierdzić należy, że wydana na dobrym papierze jest niestety bezpośrednim tłumaczeniem instrukcji z języka angielskiego. Tłumacze popełnili kilka błędów o różnym ciężarze gatunkowym, ale mnie najbardziej zapadł w pamięć lapsus bodajże z pierwszej misji treningowej, gdzie w polskim tekście głębokość krytyczna amerykańskiego okrętu podwodnego została określona na 165 metrów. Nic bardziej błędnego i można to sprawdzić empirycznie, zanurzając okręt na tą właśnie głębokość. Na głębokości poniżej 140 metrów ciśnienie wody miażdży kadłub i wszyscy idą do Bozi. Dlaczego? Ano dlatego, że w oryginale głębokość krytyczna została określona na 165, ale stóp angielskich. Takich drobnych babolków jest kilka, ale nie ważą na generalnie pozytywnej ocenie polskiego wydania. Polonizacja gry wykonana została na dobrym poziomie w kinowych napisach, co jest szczególnie przydatne dla osób słabiej władających językiem Albionu.

Ostatni akt dramatu właśnie się rozpoczyna.

Silent Hunter 4: Wolves of the Pacific to Mercedes Benz klasy S w gatunku symulatorów. Tradycji stało się zadość. Kolejna część słynnego podwodnego cyklu okazała się mistrzowską kontynuacją. Wielkie moje słowa uznania dla ekipy rumuńskiego oddziału Ubisoftu za ogrom włożonej pracy i osiągnięty efekt. Nie zamierzam porównywać poprzednika z Kriegsmarine z Wilkami Pacyfiku. Z prostej przyczyny. Obie są świetne i znakomicie się różniąc wzajemnie się uzupełniają, co oznacza ni mniej ni więcej, że należy je mieć w swojej kolekcji.

Wnioski? Tylko jeden. Zakup omówionej powyżej odsłony serii Silent Hunter jest ze wszech miar uzasadniony i z czystym sumieniem mogę Wam go polecić. Do zobaczenia na oceanicznych szlakach!

Mariusz PIRX Janas

PLUSY:

  • realizm, realizm, realizm!
  • grywalność i klimat rozgrywki;
  • oprawa audiowizualna na niezmiernie wysokim poziomie;
  • nowe elementy oprawy graficznej dotychczas nie stosowane w symulatorach morskich (dno morskie, uszkodzenia okrętów);
  • unowocześniony system zarządzania załogą, okrętem oraz rozwojem kariery gracza i dowodzonych załóg okrętów podwodnych;
  • trzy tryby rozgrywki dla pojedynczego gracza plus multiplayer;
  • szeroki wybór stopniowania realizmu;

MINUSY:

  • brak egzaminów kończących szkolenie podstawowe (misje treningowe);
  • niepotrzebne nikomu wodotryski graficzne w postaci „puchnących” w oczach tarcz głębokościomierza, telegrafu maszynowego czy też kompasu;
  • kilka błędów rzeczowych w polskiej wersji instrukcji dołączonej do gry.