Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 2 maja 2007, 10:45

autor: Mariusz Janas

Silent Hunter 4: Wolves of the Pacific - recenzja gry - Strona 4

Silent Hunter IV: Wolves of the Pacific to Mercedes Benz klasy S w gatunku symulatorów. Tradycji stało się zadość. Kolejna część słynnego podwodnego cyklu okazała się mistrzowską kontynuacją.

Sam start autorzy też zaprojektowali dwojako. Można wskazać początek misji z kotwicowiska, lub bezpośrednio z doku, gdzie okręt „garażował” pomiędzy misjami. Ja preferuję drugie rozwiązanie z uwagi na śliczne widoki, które można podziwiać stojąc na pomoście kiosku. Tu lotniskowiec, tam pancernik, port tętni życiem i co ciekawsze, na pokładach mijanych jednostek widać marynarzy. Koniec z martwymi modelami statków – ten fakt stał się jednym z wielu znaków firmowych Silent Huntera 4. Przebieg służby w ramach kariery determinuje jej długość. Mierny Dowódca z „zajęczą łapą na sercu” szybko zakończy karierę lądując w rezerwie, natomiast mistrz walki podwodnej karierę będzie miał długą, a w trakcie jej trwania będzie zyskiwał dostęp do coraz nowocześniejszych klas okrętów podwodnych. Co ma bezpośredni wpływ na jej przebieg? Sukces polegający na skutecznym wykonywaniu zadań, tonaż zatopionych jednostek i własna inicjatywa, która w tym trybie rozgrywki też jest mile widziana.

Efektywność wykonanych misji powodować też będzie możliwość rozwijania załogi poprzez wyznaczanie i kierowanie poszczególnych jej członków na specjalistyczne kursy, awansowanie czy też odznaczanie medalami. Im lepsza ekipa, lepiej wyszkolona, z maksymalną liczbą ekspertów w poszczególnych specjalnościach bojowych, tym większe szanse na sukcesy i rozwój kariery własnej. Jak można sobie przebieg kariery spaskudzić, że tak kolokwialnie to ujmę? Zatopcie własny statek, storpedujcie własny okręt, rozwalcie łódkę o portowy falochron, czy wyprowadźcie ją na brzeg, a uzyskacie miarodajną odpowiedź na tak postawione pytanie. Obrazek z żołnierzami MP to mały browarek w porównaniu do dalszych konsekwencji. O punkty sławy będzie bardzo ciężko, a wtedy zostaje pływanko archaicznym mocno okrętem podwodnym pamiętającym własnego dziadzia. Tragedia. Nie będę opisywał poszczególnych elementów kampanii, aktualnie jestem w trakcie drugiej własnej i powiem jedno w ramach komentarza – rewelacja!

Tak, te trzy białe ślady, to nadciągająca śmierć.

Dla porządku warto dodać, że Silent Hunter 4 wyposażony jest w tryb rozgrywki wieloosobowej przy wykorzystaniu serwerów Ubisoft Matchmaking lub w sieci lokalnej. W ramach misji sieciowych przewidziano dwa rodzaje rozgrywki: współpracy i współzawodnictwa, przy niezmiernie szerokich możliwościach konfigurowania ich zależnie od stopnia trudności, wyposażenia i innych parametrów. Gra sieciowa dostępna jest zależnie od jej trybu dla graczy w liczbie od dwóch do ośmiu.