Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 13 kwietnia 2007, 15:05

autor: Jacek Hałas

S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla - recenzja gry - Strona 5

BARDZO dobra strzelanka, oferująca jednocześnie więcej od wielu innych PeCetowych shooterów. Nie jest to może megahit, ale nie mamy też do czynienia z zabugowaną kaszanką.

Warto natomiast wspomnieć o doskonałej SI przeciwników. Bardzo rzadko zdarza mi się ten element gry chwalić. Trzeba jednak przyznać, iż S.T.A.L.K.E.R. przebija konkurencję. Wrogowie potrafią działać w grupach, chować się za zasłonami, a nawet okrążać sterowaną postać, tak aby dopiero za kilkanaście sekund zaatakować od tyłu. Dodatkowym utrudnieniem jest dość realistyczna obsługa broni. Objawia się to między innymi w dużym rozrzucie przy prowadzeniu ciągłego ognia czy mizernej celności słabszych giwer, ze szczególnym uwzględnieniem pistoletów. Są one przydatne właściwie tylko na początku zabawy, gdyż ustrzelenie stojącego kilkanaście metrów dalej wroga graniczy niekiedy z cudem. Oprócz standardowych przeciwników spotyka się też zmutowane stwory. Nie zadbano tu co prawda o dużą ich różnorodność, ale nie jest źle. Atakowani jesteśmy przez ogromne wilki, stwory obdarzone mocami psi czy istoty, które potrafią częściowo kamuflować się, w pełni odsłaniając się dopiero w momencie ataku. Jest też sympatyczny dodatek dla miłośników klasycznych horrorów – wolniejsze od standardowych przeciwników zombiaki, które potrafią jednak obsługiwać broń.

Czyżby ktoś zaliczył PRAWIE perfekcyjne lądowanie?

Kampania dla pojedynczego gracza starcza na około piętnaście godzin zabawy, zakładając jednak, że będzie się dość dokładnie badało wszystkie mapy. Ogólny czas rozgrywki wydłużany jest też przez wspomniany już wysoki poziom trudności gry, w wyniku czego do wielu starć trzeba po parę razy podchodzić, szczególnie jeśli nie zna się dokładnych pozycji przeciwników. Gra ma ponadto kilka różnych zakończeń, ale wątpię, żeby komuś chciało się je wszystkie odkrywać. Po zakończeniu przygody z single playerem można oczywiście zdecydować się na tryby dla wielu graczy. Niestety, na żadne rewolucyjne rozwiązania nie ma co liczyć. Tak na dobrą sprawę wypadałoby jedynie zwrócić uwagę na anomalie, choć po poznaniu miejsc, w których mogą się one pojawiać, zabawa powraca do standardowej postaci, a więc namierzania i sprawnego eliminowania innych graczy. Do wyboru mamy dziesięć dość zróżnicowanych map. Teoretycznie S.T.A.L.K.E.R. jest w stanie obsłużyć 32 graczy, ale większość plansz powstawała z myślą o maksymalnie szesnastu osobach. Narzekać można na ubogi wachlarz trybów rozgrywki. Deathmatch, Team Deathmatch i Artifact Hunt (odmiana CTF) to zdecydowanie za mało.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej