Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 26 marca 2007, 14:57

autor: Marek Czajor

Recenzja gry Grand Theft Auto: Vice City Stories - kolejna fatalna konwersja - Strona 4

Kolejna świetna część słynnej serii i kolejna fatalna konwersja z PSP. GTA: Vice City Stories nie prezentuje rewolucyjnych rozwiązań, za to oferuje ciekawą fabułę, wiele misji, tony bonusów i mnóstwo akcji w najczystszej formie.

Sterowanie Victorem jest łatwiejsze, niż w handheldowej wersji, choć nadal dalekie od doskonałości. Brakuje przede wszystkim możliwości poruszania się na boki (strafe’owania), co uniemożliwia precyzyjne poruszanie się i utrudnia walkę. Dual Shock to jednak kawał dobrego sprzętu (a szczególnie analogi) i obłożenie przycisków poszczególnymi akcjami jest o wiele korzystniejsze, niż w przypadku PSP. Niezwykle przydatne jest zaangażowanie drugiego analoga do dowolnego ustawiania kamery wokół bohatera. To jest to, czego bardzo brakowało mi w kieszonkowej odsłonie. Teraz badanie otoczenia, rozglądanie się oraz wyszukiwanie bonusów stało się o wiele łatwiejsze.

Ogromna liczba misji pobocznych, gadżetów do skompletowania i wyścigów do wygrania to znak rozpoznawczy całej serii GTA.

Atrybutem prawdziwego gangstera są zawsze dobra gablota i giwera. W tej pierwszej kwestii Rockstar jak zwykle nie zawiodło, dając Ci do wyboru kilkadziesiąt modeli jednośladów, dwuśladów, pojazdów pływających oraz latających. Niestety, większość z nich (zwłaszcza samochody) są Ci znane z innych części GTA. Widocznie autorom brakuje pomysłów lub uznali, że wśród tak dużej ilości pojazdów nie ma to większego znaczenia. Model jazdy i uszkodzeń jest taki, jaki kochają fani serii – maksymalnie arcadowy, choć sprytnie udający realizm (skręty na ręcznym, kontrolowane poślizgi, zużywające się i odpadające elementy aut itd.). Dużą wadą wersji na PSP były zbyt blisko dorysowujące się pojazdy, co powodowało częste kolizje. Wydaje mi się, że w tym aspekcie odrobinę się na PS2 poprawiło, choć to może tylko zasługa dual shocka.

Co do broni, jest podobnie jak w przypadku pojazdów – dużo i różnorodnie, ale nic specjalnego (choć nie jestem pewny, czy wcześniej spotkałem się np. z takim equalizerem). Tradycyjnie najtańszym orężem są własne pięści, choć to niezbyt skuteczny środek. Do demolki gablot sklepowych i skrzynek najlepiej używać pałek policyjnych, kijów golfowych lub bejzboli. W starciu z siłą żywą niezbędna jest oczywiście broń palna: pistolety, pm-y, strzelby i karabiny w różnych odmianach. Do niszczenia większych skupisk ludzkich lub ciężkich pojazdów najlepsze są granaty i bazooka, do bardziej precyzyjnej roboty – snajperka. Nie zapomnij też o kamizelkach kuloodpornych. Arsenał jak zwykle nabywasz w sklepach, zdobywasz na wrogu lub znajdujesz w różnych zakamarkach miasta.