Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 26 lutego 2007, 17:24

autor: Krzysztof Gonciarz

WarioWare: Smooth Moves - recenzja gry - Strona 4

Wii Sports to 5 minigierek, Wii Play – 9. A Wario Ware: Smooth Moves? No, jakoś ponad 200 tego będzie.

Główna część gry, tzn. cały interfejs, cut-scenki oraz spoiwa wszystkich poziomów wykonane zostały w przepysznym, dwuwymiarowo-trójwymiarowym cell-shadingu. Bardzo ważną rolę w Wario Ware pełni rytm – cała oprawa zdaje się być mu podporządkowana. Muzyka przyspiesza, konsekwentnie ciągnąc za sobą animację oraz poziom trudności. Szaleństwo gęstnieje i narasta, audiowizualny rollercoaster robi się coraz intensywniejszy. A jak wygląda oprawa mikrogierek? Ich urok leży w różnorodności i pewnym meta-humorze, autoironii. Nigdy nie wiadomo, czego się spodziewać – mamy tu najbardziej ekstremalny miks stylów graficznych w historii gier wideo. Wszystko, od parodii ruskich „jajeczek”, przez adaptacje stylu 8-bitowców rodem z kultowego teledysku Junior Senior, aż po zupełnie współcześnie wyglądające 3D. A wszystko to, o dziwo, zdaje się trzymać kupy. Przejścia pomiędzy zupełnie skrajnymi klimatami dokonują się na sposób imponująco sensowny, konsekwentny, nic nie razi po oczach i nie kłóci się z resztą. No bo jak miałoby się kłócić, skoro z założenia odrzucamy tu jakiekolwiek bariery obciachu: czepiać się Wario Ware to tak jakby powiedzieć, że jakiś skecz Monty Pytona nie ma sensu.

Humor cut-scenek bywa niejednoznaczny, ale nie da się odmówić mu uroku.

I co? Przekonani? Smooth Moves to czad w bardzo czystej postaci, trafiający zarówno do graczy młodszych i niedoświadczonych, jak i znudzonych życiem zgredów. To taka niezwykła podróż w gierczanym czasie i gierczanej przestrzeni, twór co do joty spełniający definicję idealnej gry na imprezę. W porównaniu do Sports czy Play posiada też całkiem solidny single player – nie dość rozbudowany, by można mówić o pełnoprawnym tytule dla jednego gracza, ale potrafiący zapewnić więcej godzin gameplay’a od konkurencji. W obliczu ogólnie słabego repertuaru gier na najnowsze Nintendo, trudno „na dzień dzisiejszy” (hehe) o zakup bardziej trafiony pod względem *rozrywki*. Jeśli masz Wario Ware, jesteś cool. Przynajmniej do momentu, w którym zaczniesz w towarzystwie sceptycznych koleżanek udawać słonia z wiilotem w charakterze trąby. Ja tam się już boję tegorocznego Pikniku.

Krzysztof „Lordareon” Gonciarz

PLUSY:

  • ponad 200 mikrogierek!
  • wiele innowacyjnych sposobów na wykorzystanie pilota;
  • tryb „fabularny” dla pojedynczego gracza;
  • urozmaicony multiplayer.

MINUSY:

  • konieczność odblokowania dostępu do multiplayera;
  • żal, że większość gierek trwa tylko kilka sekund.