Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 31 stycznia 2007, 16:22

autor: Karolina Talaga

Broken Sword: Anioł Śmierci - recenzja gry - Strona 3

George wyprzystojniał, ale poza tym nic się nie zmieniło – dalej ma wyjątkową zdolność do „pakowania się” w zawiłe i skomplikowane sprawy.

Z tematem zagadek łączy się wielki mankament tej produkcji, mianowicie liniowość. Oczywiście, nie od dziś wiadomo, że gry przygodowe są jednymi z najbardziej liniowych gier, jakie powstają. Jednak Anioł Śmierci jest liniowy do przesady. Autorzy programu nie pozostawili nam ani grama swobody w poczynaniach. Podczas rozgrywki mogą zdarzyć się takie momenty, w których jesteśmy pewni, że wpadliśmy na dobry pomysł rozwiązania zagadki czy danej sytuacji, jednak nie jesteśmy w stanie go zrealizować. Omawiana produkcja jest tak skonstruowana, że pewne opcje dialogowe oraz akcje nie są dostępne dopóty, dopóki nie wykonamy najpierw wszelkich przewidzianych przez autorów czynności. Jest to bardzo denerwujące, gdyż niejednokrotnie można „utknąć” z dobrym pomysłem, i końcu zwątpić w swoje rozumowanie.

Ma się ten look. Brad Pitt mi nie podskoczy :-).

Teraz kilka słów o oprawie dźwiękowej programu. Za muzykę pojawiającą się w Aniele Śmierci odpowiada Ben McCullough, twórca ścieżki dźwiękowej do trzeciej części cyklu. Zatem ponownie otrzymaliśmy nienatarczywą muzykę, przyjemnie pobrzmiewającą w tle i doskonale uzupełniającą akcję widoczną na ekranie. Wszelkie dźwięki tła, rozmaite odgłosy i stuki-puki również wypadają dobrze. Jeśli chodzi natomiast o dobór, jakość i aktorstwo osób, użyczających głosów poszczególnym postaciom, to najpierw pozwolę sobie ocenić anglojęzyczną wersję programu. W tej edycji możemy usłyszeć głos Rolfa Saxona, który po raz kolejny doskonale wcielił się w rolę George’a Stobbarta. Generalnie, anglojęzyczni aktorzy podkładający głosy pod poszczególne postaci sprawdzili się w swoich rolach i tchnęli życie w bohaterów. Natomiast polska wersja programu prezentuje się na lepiej niż przyzwoitym poziomie. Otrzymaliśmy dobrze przetłumaczone teksty oraz wręcz gwiazdorską obsadę – głównym bohaterom swoich głosów użyczyli Borys Szyc i Magdalena Cielecka. Oceniając pracę polskich aktorów, nie pozostaje mi nic innego, jak im pogratulować udanego dubbingu. Dialogi brzmią przekonująco, a poszczególne kwestie nie są papierowe i dość dobrze oddają charakter danego bohatera.

Na koniec warto też odnotować, że autorzy w jednej z finalnych faz produkcji gry postanowili skorzystać z dobrodziejstw najnowszej technologii i zaimplementowali do swojego produktu amBX (Ambient Intelligent Environment). Niewtajemniczonym wyjaśnię, że wspomniana technologia to zestaw „aktywnych” mebli (lamp, wiatraków, grzejników) zintegrowanych z akcją przedstawioną na ekranie. Sterowanie dźwiękiem, światłem czy powietrzem ma zapewnić graczom niezapomniane przeżycia. Niestety, jako osoba nie posiadająca aktywnych mebli, co najwyżej chlebak aktywnie wynoszony przez mrówki faraonki ;-), nie mogę ocenić, jak amBX wpływa na wrażenia czerpane z rozgrywki. Mogę jedynie przypuszczać, że brak owego zestawu nie zubaża frajdy płynącej ze spotkania z najnowszym Złamanym mieczem.

W Anioła Śmierci gra się przyjemnie. Najnowsza odsłona cyklu jest zapewne lepsza od swojej starszej, mocno krytykowanej, koleżanki The Sleeping Dragon, jednak nie jest to arcydzieło. Mam wrażenie, że czegoś zabrakło w tej produkcji, może jakiegoś polotu, może humoru, do jakiego przyzwyczaili nas autorzy… Czwarta część to oczywiście kawał dobrej roboty, kawał porządnej przygodówki point & click, lecz przypuszczam, że wielu graczy po tym tytule będzie spodziewać się czegoś więcej. Broken Sword: Anioł Śmierci niewątpliwie powinien znaleźć się na półkach fanów serii. Miłośnikom przygodówek też może przypaść do gustu. A innym graczom? Mhhhm. Powiem krótko: jeśli dopiero teraz macie zamiar rozpocząć swoją przygodę ze Złamanym Mieczem, proponuję najpierw sięgnąć do początku serii, po część pierwszą, a najlepiej drugą.

Karolina „Krooliq” Talaga

PLUSY:

  • oprawa muzyczna i dźwiękowa;
  • bardzo dobra polonizacja gry;
  • powrót do sterowania point & click;
  • liczba lokacji;
  • różnorodność zagadek.

MINUSY:

  • liniowość do przesady;
  • niektórzy mogą narzekać na małą liczbę interaktywnych obiektów.