Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 8 grudnia 2006, 15:44

autor: Artur Falkowski

Need for Speed Carbon - recenzja gry - Strona 2

Po buńczucznych zapowiedziach twórców mogliśmy się spodziewać zupełnie nowej jakości w dziedzinie wyścigów arcade. Kiedy jednak doszło do premiery, okazało się, że nie do końca tak jest.

Dość szybko do naszego bohatera zaczynają dołączać inni maniacy prędkości. Każdy z nich odznacza się własnymi umiejętnościami oraz odpowiednio podrasowanym samochodem. Możemy wybrać, z kim u boku chcemy startować w wyścigach. Sojusznicy dzielą się na trzy grupy: blockerów, drafterów oraz scoutów. Najbardziej pożyteczni okazują się blokerzy, którzy pomagają nam w ten sposób, że zajeżdżają drogę konkurentom. Wystarczy wysunąć się na czoło wyścigu, a następnie poprosić o pomoc swojego kumpla, by ten zapewnił nam dodatkowe sekundy przewagi. Scout ma teoretycznie za zadanie wyszukiwać wszelkie skróty, które umożliwią nam pokonanie przeciwników zasiadających za kierownicą lepszych od naszego pojazdu. W praktyce jednak rzadko kiedy udaje się szybko zareagować na wskazówki naszego wspólnika i na czas skręcić w odpowiednim kierunku. Ostatnim z pomocników jest drafter. Po uaktywnieniu rozpędza się i jedzie przed nami, generując tunel aerodynamiczny, podążając którym możemy rozwinąć bardzo wysokie prędkości. Niestety ten typ sojusznika zdaje egzamin tylko na dłuższych, prostych trasach, a takich w NFS: Carbon nie ma zbyt wiele. Próbując podążać za nim po bardziej krętych drogach, zazwyczaj kończymy wpakowując się w jakiś mur na poboczu.

Pomiędzy poszczególnymi wyścigami możemy swobodnie jeździć po mieście, zwiedzać okolicę i drażnić się z policją, choć ta jest bardziej niemrawa niż w Most Wanted. Jeżeli nie mamy ochoty przemieszczać się z jednego miejsca wyścigu na następne, możemy posłużyć się mapą, na której zaznaczono wszystkie dostępne w danym momencie lokacje i wydarzenia. To bardzo wygodne rozwiązanie i dla niecierpliwych będzie jak znalazł.

Nie mogło zabraknąć również tego, z czego seria zdążyła już zasłynąć – customizacji samochodów. Możemy zatem popuścić wodze fantazji i po długiej zabawie stworzyć z licencjonowanego samochodu oryginalne cacko dopakowane nie tylko pod względem osiągów, ale również robiące olbrzymie wrażenie samym swoim wyglądem. Poza zabawą w dobór kolorów, modyfikacją blacharki, podświetlanego podwozia, kształtu i wielkości kół oraz wielu innych detali, możemy jeszcze bardziej personalizować nasz pojazd. Wszystko to za sprawą autosculptingu, nowej możliwości zaserwowanej nam przez autorów. Dzięki niej nie jesteśmy ograniczeni do standardowego wyglądu dodatków i modyfikacji, ponieważ za pomocą intuicyjnego systemu suwaków możemy samodzielnie ingerować w kształt każdego szczegółu. Przy odrobinie czasu i chęci można osiągnąć niesamowite efekty.

Niewiele gier pozwala nam na przejażdżkę takimi cackami, jak na przykład to.

Jeżeli chodzi o same wyścigi, to wiele się nie zmieniło. W dalszym ciągu możemy ścigać się w standardowych circuit race, sprincie czy jeździe na czas. Z Most Wanted zachowany został tryb speed trap, w którym tak należy przebyć trasę, by w punktach pomiaru prędkości wykazać się jak najwyższą prędkością. Dodano również war race, megawyścig, w którym zamiast standardowych ośmiu uczestników udział bierze aż dwudziestu kierowców.