Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 6 grudnia 2006, 13:48

autor: Jacek Hałas

The Mark - recenzja gry - Strona 3

Autorzy The Mark wyraźnie postawili na jedną kartę, wkładając cały swój wysiłek w efektowną grafikę. Nie można go jednak postawić na równi z najpopularniejszymi strzelankami ostatnich miesięcy.

Oprawa wizualna The Mark miała zapewne przyczynić się do uzyskania przychylności wśród... hmm... mniej wymagających graczy. Nie udało się. Szczerze mówiąc mam problem z doborem „ciekawostek”, o których chciałbym Wam już teraz powiedzieć. Rozpocznę może dość nietypowo, bo od poruszenia kwestii wymagań sprzętowych gry. Muszę się niestety powstrzymać w tym miejscu od przekleństw. W bardziej kulturalny sposób mogę Wam przekazać, iż są one kompletnie nieadekwatne do oferowanych przez grę wizualnych atrakcji. Świetnym przykładem może być opcja pozwalająca na uzyskanie tekstur w wyższej rozdzielczości. Jest ona zarezerwowana dla posiadaczy kart z 256 (lub więcej) megabajtami na pokładzie. OK... załączone. I co? Hmm... kolejne przekleństwo. ;-) Początkowe poziomy kampanii potrafią porazić rozmazanymi na cały ekran teksturami. Później jest już nieco lepiej (szczególnie na obu statkach), ale mimo wszystko można się czuć oszukanym. Inna ciekawa kwestia dotyczy cieni, które przedstawiają się doprawdy koszmarnie. Widać to między innymi na przykładzie dużych obiektów, a także zawieszonych przy suficie lamp, w bardzo sztuczny sposób oświetlających daną część pomieszczenia.

Prawie jak FEAR.

Idziemy dalej. Niektóre efekty pogodowe wołają o pomstę do nieba. W kilku miejscach możemy na przykład zaobserwować wielgachne płatki śniegu. Nieco lepiej wykonano deszcz, choć i tu nie ma się czym zachwycać. Jedyny wyjątek stanowi poziom rozgrywany na tankowcu. Możemy bowiem zaobserwować świetnie wykonany „mokry” pokład statku. Powierzchnie niektórych tekstur również wykonano nadspodziewanie dobrze. The Mark pod tym względem zdaje się przypominać takie gry jak chociażby F.E.A.R. Należy jednak wyraźnie zaznaczyć, iż ładnie wykonane lokacje można policzyć na palcach obu rąk, a wszystkie te atrakcje błyskawicznie odbijają się na liczbie wyświetlanych klatek.

Wiele poziomów rozgrywanych jest w kompletnych ciemnościach, przez co dojrzenie niektórych przeciwników graniczy z cudem. Z latarki można korzystać, ale jest ona przymocowana tylko do kilku rodzajów broni. W pozostałych przypadkach musimy zadowolić się celownikiem laserowym. Badane pomieszczenia bywają pustawe. Zdecydowanie ważniejsze jest jednak to, iż nie można wchodzić w interakcję z widocznymi obiektami. Krzesła, stoły, a nawet mniejsze przedmioty są na stałe „przyklejone” do otoczenia! Producent próbował zastosować kilka ciekawych filtrów, włącznie z popularnym ostatnio rozmywaniem ekranu. Efekt ten pojawia się między innymi przy przeładowywaniu broni, skutecznie utrudniając przygotowanie się do ponownego ostrzału. Na koniec wypadałoby jeszcze wspomnieć o przenikaniu się przez siebie obiektów (np. ciał wrogów), a także beznadziejnym ragdollu, przywodzącym na myśl dwu-trzyletnie shootery.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej