Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 23 listopada 2006, 12:38

autor: Daniel Sodkiewicz

Sezon na Misia - recenzja gry - Strona 2

Sezon na misia to przyjemna (jeżeli przyzwyczaimy się do sterowania, a to da się przeżyć) i relaksująca zabawa, która większości młodszych graczy powinna przypaść do gustu.

Przeraźliwy ryk Bogusia

Poziom agresji w grze jest niemal zerowy. Na naszym monitorze nie ucierpi dotkliwie żadne żywe stworzenie, nie uświadczymy również niecenzuralnego słownictwa i krwi. Najbardziej brutalne sceny to rzucanie Elliotem (mały jelonek – przyjaciel Bogusia) w drzewa i zabawa w ganianie myśliwych z piłą elektryczną (brzmi przerażająco, w praktyce wygląda łagodnie). Eliminowanie wrogów polega zaś na straszeniu ich rykiem Bogusia. Jedynymi przeciwnikami naszych bohaterów są myśliwi. Z pomocą w dokuczaniu ludziom przychodzą nam zwierzęta, jakie spotykamy podczas podróży. Wiewiórki rzucają w nich orzechami, króliki skaczą na twarz (w stylu Białego Królika z Monty Pythona), a skunksy atakują swoim smrodem. A co ze wspomnianą we wstępie erotyką ;)? Nasz miś kilkakrotnie usiądzie na jeżu (nie mylić z jeżem z utworu TeDe’go). Aby go zrzucić, będziemy musieli rozegrać mini-gierkę, polegającą na trzęsieniu tyłeczkiem. W menu programu znajduje się opcja z mini-grami. Otrzymujemy do nich dostęp wraz z przechodzeniem głównego wątku w grze. Jedną z gier jest właśnie potrząsanie tyłeczkiem, w celu zrzucenia z niego jeża. Jedną z postaci do wyboru jest pani Bath.

Jazda kolejką w kopalni – jedna z bardziej dynamicznych i ciekawszych misji w grze.

MIŚstrzowska zabawa?

Oprócz dania głównego, czyli podstawowej rozgrywki (27 misji), program oferuje wspomniane mini-gierki (zwane „Dzikimi wyzwaniami”). Jest ich siedem, niestety praktycznie tylko cztery z nich trzymają przyzwoity poziom („W górę, w górę!”, „Kaczy chór!”, „Trzęś tyłeczkiem”, ewentualnie „Wyzwanie na kłodach!”). W większości przeszkadza sterowanie, a to przecież podstawa w dynamicznych grach zręcznościowych. Inna sprawa, iż po dłuższych treningach można opanować niedogodności związane z kontrolą naszych postaci. Przeciętnie uzdolnione manualnie dziecko powinno sobie z tym poradzić.

W grze zawarto zresztą wiele elementów, które z powodzeniem przykrywają drugoplanowe braki. Jednym z nich jest muzyka. Dynamiczna i wpadająca w ucho, kto był na filmie, wie czego się spodziewać. Szkoda tylko, że program zawiera praktycznie tylko dwa utwory, które wcześniej czy później muszą się znudzić. Niezgorzej prezentują się odgłosy tła i polski dubbing. Bo mimo że wypowiadane kwestie brzmią miejscami dość sztucznie, jako całość prezentują się przyzwoicie. Zastrzeżenia można mieć natomiast do co najmniej kilkunastu dziwnie przetłumaczonych zwrotów. Nienaturalnie i niezrozumiale prezentują się m.in. nazwy umiejętności naszego misia: świetny ryk, bajeczny ryk, ulepszony ryk itp., miejscami wychodzi z tego masło maślane. Zdarzyło się też kilka miejsc (podczas misji – okienka z opisem zadań), w których tekst nie mieścił się w założonych wcześniej ramkach, powodując przykrycie liter przez przyciski.