Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 21 listopada 2006, 13:38

autor: Marek Grochowski

Pro Evolution Soccer 6 - recenzja gry na PC - Strona 2

Lista zmian w stosunku do poprzedniej części gry nie jest imponująca, ale chyba tylko niepoprawni optymiści spodziewali się rewolucji w tym tytule.

Postępy w najnowszej edycji Pro Evo widoczne są chociażby w kwestii licencji. W tym roku autorzy wyłożyli nieco gotówki, za którą nabyli prawa do zamieszczenia w swym produkcie oryginalnego składu Bayernu Monachium, Manchesteru United czy też reprezentacji Holandii. Znajome drużyny ucieszą też entuzjastów ligi hiszpańskiej, włoskiej albo francuskiej. Autorzy wyszli dość zgrabnie z problemu, jakim był brak zezwolenia na używanie nazw najważniejszych pucharów. Dali nam po prostu możliwość stworzenia własnego turnieju albo rozbudowanej klasy rozgrywkowej, a także opcję przetestowania tajemniczego trybu International Challenge. Zawody te to swoisty odpowiednik mistrzostw świata, gdzie skupiamy się zarówno na powoływaniu kadrowiczów, jak i na szlifowaniu ich formy oraz wybieraniu taktyki, która położy na kolana napotkanych przeciwników. Aby wdrapać się na sam szczyt futbolowej drabiny, musimy zacząć od mało emocjonującego początku, czyli regionalnych eliminacji, lecz w miarę naszych postępów zabawa staje się coraz bardziej interesująca. Inną ciekawą sprawą jest multiplayer, w którym to możemy bawić się z graczami obecnymi w sieci albo skompromitować zaproszonych do domu kumpli. Wirtualne zmagania są co najmniej tak samo wciągające jak finał Champions League.

W PES6 każdy może strzelić bramkę.

Radość z obcowania z grą byłaby jednak o wiele mniejsza, gdyby nie podrasowany gameplay. Ojcowie PES-a wspięli się na wyżyny finezji i zmodyfikowali wartości kilku zmiennych, które odpowiadały m.in. za siłę i celność strzałów oraz podań. Niuanse odczuwamy dokładnie w chwili przesunięcia się pod pole karne rywala. Wtedy to dostrzegamy, że o ile oszukanie oponentów niewybrednymi zwodami jest stosunkowo proste, o tyle oddanie celnego uderzenia na bramkę wiąże się z większym wysiłkiem. Trafienie w sytuacji sam na sam z golkiperem to dość spore wyzwanie, ponieważ bramkarz często czeka z reakcją do ostatniej chwili. Kłopoty sprawiają też sytuacje, kiedy nie mamy wystarczająco miejsca do rozpędzenia się albo wzięcia zamachu, potrzebnego do zaskoczenia adwersarzy potężną bombą w samo okienko. Mówiąc ogólnie, poziom trudności rozgrywki zauważalnie wzrósł. Do tego stanu rzeczy przyczyniło się m.in. poprawione AI – zarówno komputerowych piłkarzy jak i sędziego prowadzącego zawody. Nasi przeciwnicy poruszają się teraz z większą inteligencją. Konstruowane przez nich akcje nie mają nic wspólnego ze schematyzmem czy prymitywizmem, jaki jeszcze kilka lat temu można było PES-owi zarzucać. Spodobał mi się m.in. fakt, że w przypadku niekorzystnego wyniku wirtualni kopacze rozpoczynają frontalny atak, a gdy stan meczu ich satysfakcjonuje, potrafią bawić się z nami w „dziada” przy akompaniamencie gromkiego „Ole!” lub wzorem Włodzimierza Smolarka przetrzymywać piłkę w narożniku boiska.

Arbitrzy natomiast zdają się przymykać oko na niegroźne faule. Skuteczniej wykrywają też zagrania ręką oraz spalone. Prócz tego w samej mechanice rozgrywki da się dostrzec przyjemną dla oczu płynność. Przejawia się ona np. w szybkim wznawianiu gry po przewinieniu którejś z drużyn oraz przyspieszonym tempie meczu, nawiązującym do tego, co widzieliśmy w czwartej odsłonie Pro Evo. Dla zwolenników realizmu oraz grzebania w ustawieniach taktycznych przygotowano ponadto garść usprawnień, które pozwalają na dostosowanie zespołu do własnych wymagań, bez konieczności przekopywania się przez statystyki oraz dziesiątki menusów.