autor: Mariusz Janas
Dark Messiah of Might and Magic - recenzja gry - Strona 4
Pewne jest jedno, Dark Messiah of Might and Magic wart jest wydanej każdej na niego złotówki, pod warunkiem rzecz jasna posiadania odpowiedniego „kombajnu”.
Dźwięk jest na równie wysokim poziomie. Podstawą jest klimatyczna muzyka Sashy Dikiciyana i Crisa Velasco wykonana przez THE FILMharmonic Orchestra and Choir z Pragi. Do warstwy muzycznej dochodzą dobrze dobrane głosy aktorów wcielających się w bohaterów gry. Warto usłyszeć Tercelina Kristley’a jako Saretha, Moon Daily, jako Xanę czy też Eddy’ego Crew użyczającego głosu Phenrigowi. Ciarki biegną po plecach z emocji. Odgłosy kroków, ba! - biegnącego pająka po ścianie lub po piasku, szczęk broni w trakcie walki, świst strzały, dźwięki związane z przesuwaniem przedmiotów czy towarzyszące otwieraniu się kamiennych drzwi to bezsprzecznie mistrzostwo osób odpowiedzialnych w Arkane Studios za ten element gry. Warunkiem jest posiadanie przyzwoitego sprzętu i systemu dźwiękowego.
W ten sposób dotarłem do miejsca, w którym najchętniej nic bym nie napisał. Wymagania sprzętowe. Jak tu bowiem ranić szerokie rzesze Graczy, którzy posiadają sprzęt nieco starszej generacji? To po prostu niehumanitarne jest. Prawda jest bolesna. Dark Messiah of Might and Magic wymaga sprzętu o parametrach grubo powyżej przeciętnej. Z moich doświadczeń wynika, że bez 2 GB RAM nie ma sensu Mrocznego Zbawcy odpalać. Wszystko co poniżej tej wartości czyni z gry pokaz slide’ów. Niestety, piękna oprawa graficzna, sam rozmiar plików gry (blisko 7 GB na dysku) oraz wszystkie inne elementy powodują, że jest tak jak jest. Z kolei posiadanie sprzętu powyżej przeciętnej (mocno powyżej!) powoduje, że w trakcie gry ani przez sekundę nie żałujemy wydanych na niego pieniędzy. Coś za coś, takie jest niestety szare życie Gracza.
Na koniec dodam, z kronikarskiego obowiązku, że Mroczny Mesjasz gwarantuje rozrywkę na co najmniej 17 godzin gry, co wielkością jest przyzwoitą i mówię tu o normalnym poziomie trudności. Na poziomie wysokim może rozgrywka jak najbardziej potrwać dłużej. No i wreszcie trzeba pamiętać o trybie wieloosobowym, który jest integralną częścią gry. Twórcy zapowiadają niezapomniane wrażenia z gry właśnie w sieci – ja niestety nie miałem do tej pory sposobności tego sprawdzić, ale nie omieszkam – macie na to moje słowo.
Dark Messiah of Might and Magic jest grą przeznaczoną dla kręgu odbiorców mających nie tylko środki na jej zakup, ale i posiadających dokument zwany w IV RP dowodem osobistym, czyli pełnoletnich. Ustalenie takiego pułapu wiekowego uważam za uzasadnione. Gra dotyczy walki z siłami Zła, za pomocą wszelkich dostępnych środków, wobec czego trup ściele się gęsto. W momentach, gdy adrenalina buzuje, elementy ciała zmarłych przeciwników – głowy, nogi czy rączki – fruwają jak jaskółki na wiosnę, a posoka leje się hektolitrami. Jest ostro i to bardzo. Za to, jaki klimat – opisać się nie da, pióro moje oddać tego nie jest w stanie. Stanowczo odradzam zdeklarowanym pacyfistom, cóż bowiem mogliby robić w starciu z Orkami, Goblinami, Golemami, czy też Cyklopami? Grać im na cytrze?
Omówiony w tej recenzji Mroczny Mesjasz jest jedną z zaledwie kilku obecnie pozycji, o której z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jest to tytuł Wielki i aspirujący w sposób uzasadniony do miana Gry Roku 2006. Pytanie pozostaje otwarte, w jakiej kategorii, ale o tych rozterkach już wspominałem. Pewne jest jedno, Dark Messiah of Might and Magic wart jest wydanej każdej na niego złotówki, pod warunkiem rzecz jasna posiadania odpowiedniego „kombajnu”.
Mariusz „Pirx” Janas
PLUSY:
- klimat, fabuła i grywalność;
- grafika z szczególnym uwzględnieniem fizyki i interakcji z otoczeniem;
- dźwięk i wszystko, co z nim związane;
- prosto, intuicyjnie rozwiązany interfejs gry, co czyni go przyjaznym dla Gracza;
- wszystko inne z małym wyjątkiem, czego wcześniej nie wymieniłem.
MINUSY:
- liniowa konstrukcja fabuły gry;
- wymagania sprzętowe.