Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 24 listopada 2006, 13:37

autor: Piotr Szablata

Scarface: Człowiek z Blizną - recenzja gry - Strona 3

Rozgrywka rozpoczyna się na kilkanaście sekund przed zakończeniem filmu, Tony broni swojej świątyni i zajadle walczy z najeźdźcami, gdy tym czasem Sosa, dotychczasowy dostawca narkotyków dla Montana Empire, zachodzi go od tyłu...

Na szczęście wszechobecna demolka i świetne efekty rozsypywania się miasta w pył pod wpływem naszych szaleństw skutecznie urozmaicają rozgrywkę. Wiele rodzajów broni, w tym pistolety, karabiny, granatniki, bazooki a nawet szable pozwala na długie godziny zabaw z policją. Niestety igraszki z panami w niebieskich frakach kończą się zbyt szybko i nie pozwalają zabawić się tak dobrze, jakbyśmy sobie tego życzyli. Specjalny wskaźnik, otulający mapę w dolnym, lewym rogu odlicza czas do przybycia śmigłowca policyjnego, który definitywnie zakończy nasze działania z dumnym okrzykiem: „You’re fucked!”. Pozostaje nam tylko ucieczka, która rzadko kiedy kończy się sukcesem. Wielka szkoda, iż twórcy nie zdecydowali się na mniej rygorystyczne rozwiązanie, szczególnie że możliwości zabaw ze stróżami prawa nie brakuje. Pokaźny arsenał, miłe dla oka uszkodzenia pojazdów, płatni pomocnicy, którzy pomagają nam w strzelaninach, w tym także w czasie pościgu. Trudno, musimy zachować umiar, jeżeli chcemy czerpać przyjemność z przestępczej kariery Montany.

Często zdarza się, że produkcje pozwalające na zwiedzanie ogromnych połaci terenu zostają wyposażone w marny model jazdy, małe miasto i kaprawą grafikę. Na szczęście we wszystkich trzech kategoriach twórcy Scarface’a jakoś z tego wybrnęli. Samochód porusza się efektownie, jeździ pewnie, aczkolwiek zachowuje elementy szaleństwa, co zbliża go troszkę do Crazy Taxi, gdzie samochodem zarzucało na prawo i lewo. Metropolia, po jakiej przyjdzie nam się poruszać, jest odpowiednich rozmiarów, nie jest to taki moloch, jakim było San Andreas, ale w zupełności wystarcza, aby zapewnić nam wrażenie wolności, tym bardziej iż na dalszych etapach teren działań rozrośnie nam się do znacznie większych rozmiarów. Niestety, mimo odpowiedniej wielkości terenu działań, nie pokuszono się o tchnięcie pełni życia, znanego choćby z właśnie przytaczanego GTA. Samochodów na ulicy jest niewiele, przechodnie również tłumnie nie występują. Brakuje tutaj tego zgiełku, jaki kipi zazwyczaj z amerykańskich metropolii, samo słońce, plaża i kobiety nie wystarczają, aby odtworzyć prawdziwy klimat Miami.

Czym wyróżnia się Scarface: The World Is Yours wśród innych wielkoformatowych produkcji? Diabeł tkwi w szczegółach. Jak już wcześniej wspomniałem, autorzy skupili się na oddaniu klimatu pierwowzoru. Nic dziwnego, że postanowiono dodać mały bonus w postaci trybu Rage. Gdy Tony w ferworze walki zaczyna tracić kontakt z rzeczywistością, możemy uaktywnić na kilkanaście sekund jego złość, całą nienawiść, jaka kipi w jego chorym umyśle. Widok przełącza się w tryb FPP, krew zalewa ekran, a broń tryska nieskończoną amunicją. Takim sposobem szybko pozbywamy się chmary wrogów, z którą normalnie Montana bawiłby się znacznie dłużej. Oczywiście w trakcie takiego ostrzału nie zabraknie standardowych nawijek bohatera, które idealnie pasują do akcji, jaka toczy się na naszych oczach. Ciekawym rozwiązaniem jest również wskaźnik Balls, to właśnie po maksymalnym wzroście naszych jaj aktywuje się tryb Rage. Punkty złości otrzymujemy za każdy atak, zabójstwo a także popisy samochodem i wielkie wypadki. Cojones można zbierać wraz z punktami reputacji, które później decydują o szacunku obywateli w posiadanej dzielnicy. Człowiek z Blizną wyróżnia się również podejściem do zabójstw na ulicy, czegoś takiego tutaj nie ma. Tony nie potrafi zabić niewinnej osoby, która nie zalazła mu za skórę. Odmówi pociągnięcia za spust i przytoczy odpowiednią frazę. Koniec z szaleńczym pogromem ludności w środku miasta. Jeżeli jednak policja i gangi w całym mieście będą chciały zdobyć nasz skalp, to możemy skorzystać z menu naszego imperium i zapłacić im niemałą sumkę za zaprzestanie pogoni. Drogie aczkolwiek skuteczne rozwiązanie.