Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 3 listopada 2006, 14:52

F.E.A.R.: Extraction Point - recenzja gry - Strona 4

F.E.A.R.: First Encounter Assault Recon, jak większość gier tego typu, ma grono swoich fanatycznych zwolenników. Bez wątpienia Extraction Point to produkt, który skierowany jest właśnie do nich.

Ukończenie Extraction Point zajęło mi ponad siedem godzin. Nie przekładajcie jednak mojego wyniku na ogólną długość rozgrywki, gdyż gra jest znacznie krótsza. Trzy czwarte czasu spędzonego z programem poświęciłem na wyczerpujące walki z przeciwnikiem i to tylko dlatego, że wybrałem ostatni poziom trudności. Zakładam, że ukończenie rozszerzenia ze słabiej strzelającymi żołnierzami Repliki nie powinno zająć nikomu więcej niż cztery godziny. Jak widać Half-Life 2: Episode One ma już w tym względzie godnego rywala...

Extraction Point to dla mnie dodatek bardzo przeciętny. Jest dużo walki, ale trudno się nią podniecać, skoro był to także mocny punkt pierwowzoru. Są nowe bronie, ale brak amunicji sprawia, że nie pobawimy się nimi zbyt długo. Fabuła jest, ale taka, jakby jej nie było, natomiast elementy horroru nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia. Po raz kolejny okazało się, że F.E.A.R.: First Encounter Assault Recon to przede wszystkim miażdżący, kopiący w tyłek i wciągający na długo tryb multiplayer. Dlaczego nikt o nim nie pomyślał przy okazji Extraction Point? Czy tak trudno zaimplementować nowe narzędzia zagłady i dodać kilka premierowych aren do walk w sieci? Gdyby rozszerzenie rozwijało także ten aspekt zabawy, nie żałowałbym ani grosza na jego zakup, tym bardziej że mógłbym być przez jakiś czas mieć coś więcej, niż oferuje F.E.A.R.: Combat. Niestety, tak się nie stało. Szkoda.

Minigun sieje śmierć i zniszczenie.

F.E.A.R.: First Encounter Assault Recon, jak większość gier tego typu, ma grono swoich fanatycznych zwolenników. Bez wątpienia Extraction Point to produkt, który skierowany jest właśnie do nich. Ludzie szukający odmiany po nieco nużącej rozgrywce w podstawowej wersji gry, dodatkiem srodze się zawiodą. Polecam dokładnie przemyśleć kwestię zakupu, gdyż może się okazać, że będziecie mieć ochotę wyrzucić pudełko z grą przez okno.

Krystian „U.V. Impaler” Smoszna

PLUSY:

  • bardzo dużo wymagających walk w pierwszej połowie gry;
  • dopracowana inteligencja komputerowych wrogów;
  • dwie nowe bronie i jeden premierowy gadżet;
  • jak zwykle rewelacyjna oprawa wizualna (dla posiadaczy mocnego sprzętu).

MINUSY:

  • brak innowacji w trybie multiplayer;
  • monotonne lokacje;
  • brak amunicji do nowych narzędzi zagłady;
  • elementy horroru, które nie robią już takiego wrażenia;
  • słabo rozwinięta fabuła;
  • krótki czas rozgrywki.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej