Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 31 października 2006, 12:47

autor: Maciej Jałowiec

Battlefield 2142 - recenzja gry - Strona 2

Mnóstwo kontrowersji, komentarzy i opinii. Spisać nowego Battlefielda na straty, czy też może wręcz przeciwnie, wychwalać?

Inną irytującą przypadłością jest to, że gra – w chwili, gdy piszę te słowa – nie chce współpracować z wyszukiwarkami serwerów typu All-Seeing Eye lub Qtracker, a samo włączenie gry poprzedzone jest wyświetleniem kilku logosów firm, co ciągnie się w nieskończoność i przy tym nie da się tego przerwać. Gracz zmuszony jest więc do używania wyszukiwarki w grze i samodzielnego usunięcia plików filmowych w celu przyspieszenia uruchomienia głównego menu gry.

Twórcy postanowili jednak zaimplementować jedno ciekawe udogodnienie, które odrobinę zaciera złe pierwsze wrażenie. Mowa tu o programie Veteran. Każdy, kto grał w poprzednią część serii i zapisze się do owego programu, otrzyma na starcie w BF2142 pewną sumę tzw. punktów kariery. W moim przypadku, punktów dostałem na tyle dużo, że osiągnąłem drugi stopień wojskowy i mogłem odblokować jeden element w ekwipunku.

Kto z kim?

Jak sama nazwa gry wskazuje, mamy rok 2142. Świat zmaga się z zagrożeniem ekologicznym, jakim jest druga epoka lodowcowa. Ludzkość ucieka przed lodowcem do Afryki, gdzie może przetrwać niekorzystne warunki panujące w Europie, Ameryce i północnej Azji. Największy problem pojawia się wtedy, gdy wywiązuje się walka o byt między mieszkańcami kontynentów. Powstają dwa wojskowe ugrupowania – Unia Europejska skupiająca pod dowództwem Brytyjczyków państwa Starego Kontynentu i Stany Zjednoczone oraz Koalicja Panazjatycka, w której przewodnictwo pełni Rosja, a pozostałymi członkami są Chiny i kraje arabskie. Te dwie frakcje walczą ze sobą o kontrolę nad surowcami i ważnymi punktami strategicznymi zarówno w Afryce, jak i w Europie.

A tutaj mamy rdzeń Titana przygotowujący się do oślepiającej eksplozji.

Flagi czy silosy rakietowe?

Poza standardowym trybem Zdobywcy (Conquest) polegającym na zabezpieczaniu posterunków i miejsc odrodzenia na całej mapie, pojawił się również nowy sposób prowadzenia rozgrywki, o nieco tajemniczo brzmiącej nazwie Titan. Zasady nim rządzące z początku wydają się być odrobinę skomplikowane, jednakże w rzeczywistości takie nie są. Z grubsza wygląda to tak, że obie strony konfliktu mają po jednym olbrzymim statku powietrznym o nazwie Titan, a zadanie polega na zniszczeniu maszyny wroga. Odbywa się to w kilku etapach. Pierwszy z nich zasadza się na zajmowaniu silosów wystrzeliwujących rakiety. Najczęściej są one rozmieszczone w tych samych miejscach co flagi, więc z orientacją w terenie nie ma większych problemów. Rakiety z silosów niszczą pole siłowe Titana nieprzyjaciela. Gdy zostanie ono całkowicie wyłączone, żołnierze muszą dostać się na statek i zniszczyć jego rdzeń. Akcja wieńczona jest śliczną animacją prezentującą spektakularną eksplozję Titana.

Prawdę mówiąc, ten tryb rozgrywki nie jest niczym niezwykłym lub szałowym. Nowy sposób prowadzenia rozgrywki jest, według mnie, zwyczajną ciekawostką i przy tym w miarę miłą odskocznią od tego, co do tej pory znaliśmy i lubiliśmy w serii Battlefield. Tryb Titan różni się od Conquesta głównie tym, że zespół musi podzielić się na dwie grupy – broniącą własnego statku i atakującą wroga. By wygrać, drużyna musi wykazać lepsze zgranie, jej członkowie winni nawzajem się wspierać. Warto dodać również, że walka na Titany dostępna jest tylko na wybranych mapach.

Maciej Jałowiec

Maciej Jałowiec

Specjalista do spraw marketingu gier wideo. Łączy pasję do gier ze spostrzeżeniami na temat branży i światowej gospodarki. Zawodowo związany z firmą Techland, a wcześniej m. in. z Activision i Perfect World.

więcej