Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 17 października 2006, 11:07

autor: Łukasz Kendryna

Okami - recenzja gry - Strona 3

Engine, na jakim zostało stworzone Okami, jest wprost przepiękny. Cały otaczający nas świat, z wodą, wiatrem i ogniem włącznie został wykonany w taki sposób, by imitować rysunek.

Zło po ponownym zrodzeniu się nie odejdzie w zaświaty po namowach bądź prośbach. Do tego potrzebna będzie nieco inna forma perswazji, a dokładniej „kij” (marchewkę zostawiając dla siebie, gdyż będziemy mogli ją znaleźć w samej grze). Poza wcześniej wspomnianymi rodzajami broni i nabytymi technikami walki, będziemy mieli do dyspozycji pędzel i farbki. Tak, wzrok Cię nie zawodzi, napisałem „pędzel i farbki”. To właśnie dzięki nim Okami jest tak niepowtarzalną grą. Podczas starć, poza klasycznymi atakami nasz bohater posiądzie zdolność malowania, która to będzie miała wpływ na otoczenie, w tym wrogów. W dowolnej chwili będziemy mogli włączyć tryb malowania (otoczenie zamienia się w szkic) i wykonując odpowiednie ruchy pędzlem wywołamy przypisane im reakcje. Cały proces jest podobny, niemal identyczny do tego z Black & White, gdzie odpowiednio poruszając myszką wywołujemy cuda. Jednak w recenzowanym tytule całość jest bardziej spójna. Wszystkie lokacje i bohaterowie wykonani są w taki sposób, by przypominać rysunek, (dodam, że wykonany w japońskim stylu – wyblakłe kolory i grube, czarne kreski), dlatego taka forma ataków zdaje się być całkowicie na miejscu. Oczywiście pędzel nie posłuży nam wyłącznie do walki, a wręcz przeciwnie, w walce jest tylko dodatkiem. Głównym zadaniem malowania jest uzupełnianie braków w otoczeniu, czyli np. domalowanie brakującej części mostu, lub tworzenie lilii wodnych niezbędnych do poruszania się po wodzie. Technik pędzla posiądziemy ponad dziesięć wraz z postępem w grze.

Przeciwników napotkanych w grze nie będzie specjalnie dużo, co jest jedną z większych wad programu. Ogólnie pojedynki potraktowano nieco z przymrużeniem oka, a to przez niezbyt wygórowany poziom trudności. Nawet olbrzymi bossowie (bo i tacy się znajdą) nie zmuszą nas do sięgnięcia w specjalne pokłady wysiłku, a co dopiero zwykłe potwory. Na szczęście twórcy pozostawili nam wybór i jeśli nie odpowiada Ci system walki, możesz unikać starć nie zbliżając się do przeciwników, bądź poznawszy pewien trik uciekać z aren.

Oglądając screeny z gry zapewne zauważyłeś, że różnią się one od innych tytułów pod względem graficznym. Engine, na jakim zostało stworzone Okami, jest wprost przepiękny i jeśli miałbym wytypować największą zaletę opisywanego programu, to właśnie oprawa wizualna dostała by ten laur. Cały otaczający nas świat, z wodą, wiatrem i ogniem włącznie został wykonany w taki sposób, by imitować rysunek. Dawno temu, jeszcze na pierwszym PS grałem w Legend of Mana, którego lokacje były zwykłymi, malowanymi rysunkami w 2D. Tutaj mam to samo, tylko świat przeszedł w trzeci wymiar zachowując całe piękno poprzedniego. Nie znajdziecie ładniejszej, rysunkowo-komiksowej oprawy.

Odnosząc się do wstępu, podsumowanie będzie wyjątkowo krótkie, w formie pytania: do jakiej kategorii przynależy Okami, gry starej, nowej czy obecnej generacji? Na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć sobie sam.

Łukasz „Crash” Kendryna

PLUSY:

  • piękna grafika;
  • długość rozgrywki;
  • „techniki malarskie”;
  • napotkani bohaterowie.

MINUSY:

  • mało rodzajów przeciwników;
  • zbyt łatwe pojedynki;
  • brak głosów w dialogach.