Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 5 października 2006, 12:46

autor: Andrzej Rylski

Joint Task Force - recenzja gry - Strona 3

Czas spędzony przy grze mija nie wiadomo kiedy i jest to zasługa interesujących misji oraz ciekawego systemu rozgrywania walk.

Same bitwy rzadko kiedy bywają standardowe, co jest zasługą inteligencji komputerowego rywala. Prawie zawsze przeciwnik zachowuje się inteligentnie i bardzo sprawnie wykorzystuje właściwości sprzętu bojowego. Niemal pewne jest, że żołnierze wroga zareagują na strzały, od razu chowając się, padając na ziemię lub biegnąc do bunkrów i pojazdów bojowych (jest od tego wyjątek, ale o tym później). Bardzo często rywal nie czeka na nasz ruch, tylko urządza odważny rajd, by zaskoczyć nas nieprzygotowanymi. Potrafi też skorzystać sprawnie z zasłony dymnej dla czołgów (przesunie się pod jej osłoną i zaatakuje z innego miejsca), albo tak sprytnie ustawić artylerię, by nasza kolumna pancerna nie mogła się do niej dostać. Spotkałem się nawet z przypadkami wezwania wsparcia w postaci nalotu bombowców, jeśli zbyt długo stałem w miejscu. Naprawdę na inteligencję komputera nie narzekałem, wręcz niejednokrotnie byłem zdziwiony, jak sprytnie zachowuje się maszyna.

Jest jeszcze kilka takich z pozoru drobiazgów, całkiem poważnie wpływających na powodzenie w danej misji. Pierwszy z nich to możliwość naprawiania uszkodzonego sprzętu. I może w tym nie ma nic niezwykłego, ale ciekawe jest to, że można naprawiać pojazdy wroga. Często zdarza się tak, że na przykład uda się powstrzymać czołg rywala, bez całkowitej demolki maszyny. Wsadzamy tam wtedy naszego człowieka, naprawiamy tanka i sprzęt, niemal za darmo, jest do naszej dyspozycji. Kilka razy udało mi się w ten sposób uratować tyłek. Do naprawiania służy Mobilna Stacja Naprawcza, i jest to chyba najważniejszy sprzęt w całej grze. Bo oprócz podstawowej funkcji, stacja służy także do zaopatrywania jednostek w amunicję. Tak, tak, w JTF czołgi czy artyleria nie biorą jej w powietrza. Niemal każdy sprzęt, posiada ograniczoną jej ilość (nie dotyczy to tylko broni ręcznej, i „drugoplanowej” dla danego pojazdu, np. kaemów dla czołgu) i po jej wystrzelaniu staje się bezużyteczny. Dlatego dbanie o stację jest sprawą priorytetową, i niejednokrotnie jej utrata może przyczynić się do klęski.

... czasem deszcz.

Wspominałem o O’Connellu, nie wypada zapomnieć o Oakley’u i reszcie ferajny, wylewającej krew w obronie pokoju. W Joint Task Force mamy do czynienia z postaciami zdobywającymi doświadczenie. I takiego delikwenta, szczególnie skutecznego na polu walki, możemy promować, przyznając specjalne umiejętności. W ten sposób utworzymy sobie grupę oficerów, spośród których wybieramy dowódców biorących udział w kolejnych kampaniach. Przed każdą misją otrzymujemy wskazówki, czego można się spodziewać, i pod tym kątem dobieramy odpowiedniego oficera. Jest ich kilka rodzajów – komandosi, snajperzy, pancerniacy, inżynierowie, piloci i medycy – i każdy z nich może nabyć pożyteczne zdolności. W ten sposób możemy liczyć na szybsze leczenie i naprawianie pojazdów, poprawienie komunikacji i sprawności działań wozów pancernych, celniejsze strzelanie, zwiększenie żywotności itp. Jedne z tych umiejętności bardziej wpływają na powodzenie działań, inne mniej.