Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 24 sierpnia 2006, 09:56

autor: Daniel Kazek

Auta - recenzja gry - Strona 2

Cars to gra wyścigowa zrealizowana w oparciu o kinowy film animowany, który stworzony został przez studio Pixar, znane z takich hitów jak: Monsters Inc., Finding Nemo oraz The Incredibles.

Zaraz po premierowym rajdzie dookoła miasteczka, wkraczamy w bajkowy świat wypełniony cukierkową i czytelną grafiką. Od teraz naszego herosa możemy pokierować gdzie tylko nas oczy poniosą i nic stoi na przeszkodzie, aby wybrać się z nim na wycieczkę do kanionu bądź na szczyty wszechobecnych skał. Taka widoczna gołym okiem samodzielność, natychmiast przywołuje na myśl osławiony cykl Grand Theft Auto, gdzie jeździmy nawet dla czystej przyjemności, z konieczności wypełniając porozrzucane w różnych miejscach zadania. Identyczny schemat zastosowano w Autach, tyle że tu kolejne zaskoczenie. Już na wstępie możemy (bo przecież nie trzeba) odwiedzić Gienię, która z wyścigami nic wspólnego nie ma. Akurat w tym przypadku chodzi o pocztówki, do zebrania przez dobrodusznego Zygzaka.

Takich pobocznych atrakcji, choć stanowiących równorzędne tło dla rozwoju akcji jak wyścigi, jest wiele. Weźmy za przykład choćby Złomka i jego nieodpartą chęć robienia psikusów bogu ducha winnym traktorom. Nie minie dużo jak przejmiemy stery tego gruchota i wyruszymy na pole strzeżone przez diabolicznego Franka, tylko po to aby dać upust swojej złośliwości. Innym razem czeka nas potyczka z piratami drogowymi, co jest solą pracy Szeryfa lub odwiedzimy tor przeszkód w towarzystwie wydzierającego się w niebogłosy Kamasza. To rzecz jasna nie wszystko, ale resztę tego typu mini-gier poznaj już sam, co będę Ci psuł zabawę.

Nie idź w stronę światła, mówili... To jadę.

Oczywiście znacznie częściej bierzemy udział w wyścigach. Raz po raz w Chłodnicy Górskiej czy też w dwóch pozostałych do odblokowania krainach (ach ta piękna Przełęcz Stabilizatorów) pojawiają się nowe wyzwania z gatunku kto szybszy. Tutaj również spotykamy całe zatrzęsienie postaci znanych każdemu miłośnikowi kinowej megaprodukcji. Raz nawet przejedziemy się Sally (wątek miłosny), której najwidoczniej nie w smak widok rozhisteryzowanych fanek głównego bohatera. Same zawody zostały tak skonstruowane, że im bliżej końca, tym ciężej i zazwyczaj dłużej. Twórcom naprawdę należą się solidne brawa, bo nawet ja stary wyga nie zauważyłem, jak poziom trudności rozgrywanych rajdów poddawany jest stopniowej ewolucji. I nie chodzi tu nawet o liczbę okrążeń, bo ta i tak jest skoncentrowana na trzech, a same trasy to zawsze te, którymi swobodnie przemieszczamy się nie będąc wplątanym w żadne gierki. Im dalej tym wybierane są coraz gorsze terenowo odcinki, objazdy, stykamy się z bardziej wymagającymi skrótami, przez co podróż nie jest już tak beztroska jak choćby w pierwszym starciu, szczególnie kiedy trafiamy na tryb nocny.

To, jakim jesteś kierowcą, zweryfikuje jednak sezon wyścigów o Złoty Tłok. Te elitarne zawody mają wyłonić najlepszego z najlepszych i o to właśnie toczy się walka w Autach. Cały cykl, na który składa się kilka wyścigów został bezpośrednio związany z osiągnięciami w lokalnych biegach lub mini-grach. Ba, nawet wątek sfrustrowanego wynikami wąsatego pozera Maruchy, czyli największego konkurenta Zygzaka w zdobyciu tytułu, ma swoją kontynuację w regionalnych odsłonach Grand Prix. A kiedy już zdobędziemy przepustkę na arenę, walczymy do upadłego o zwycięstwo przez dwanaście rund bez jakichkolwiek usprawnień typu dopalacz (przygoda z Ogórkiem), bądź ostry skręt (lekcja Wójta).