Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 21 sierpnia 2006, 15:21

autor: Andrzej Rylski

Spellforce 2: Czas Mrocznych Wojen - recenzja gry - Strona 2

Sorvina opanowuje krainę Mrocznych Elfów, zabijając przy tym mistrza miecza – Craiga Un Shallah. Objęcie władzy nad swoimi pobratymcami jest tylko pierwszym etapem jej dalekosiężnych planów. Jednak córka Craiga ucieka...

Los sprawia, że jako pierwszą odwiedza krainę zamieszkaną przez rasę Shaikan. Nietrudno się domyśleć, że to właśnie nam przyjdzie odgrywać rolę bohatera, na którego barki spadnie misja ratowania świata. A misja to niełatwa, gdyż Shaikan, z racji posiadania w swych żyłach domieszki krwi smoków, nie są lubiani i darzeni szacunkiem przez pozostałe rasy. Nagłe pojawienie się wojsk Sorviny nie zostawia wiele czasu do namysłu, drużyna bohaterów wyrusza w podróż do królestw ludzi, elfów i krasnoludów, w poszukiwaniu sprzymierzeńców w walce z Paktem Mrocznych Elfów i Cieni. W podróż, która zmieni nie tylko losy świata ale także duszę głównego bohatera (gdy pragnienie obrony ziomków przed najeźdźcą zamieni się w mroczną rządzę zemsty).

Poloneza czas zacząć...

Rozgrywka w Spellforce 2 toczy się na dwóch płaszczyznach. Mam tu na myśli sytuację, kiedy to wykonujemy rozmaite zadania prowadząc drużynę bohaterów (wątek RPG), a także stronę strategiczno-taktyczną, kiedy to prowadzimy działania wojenne dowodząc większą armią (wątek RTS). Najczęściej obie płaszczyzny występują jednocześnie w danej misji, ale zdarza się i tak, że zadania wykonujemy tylko i wyłącznie przy pomocy drużyny. Zanim opiszę inne aspekty rozgrywki, pozwolę sobie odpowiedzieć na pytania postawione w, być może przydługim, wstępie. Tak więc zmierzmy poziom zawartość RPG-a w RPG-u.

Całą zabawę zaczynamy od stworzenia postaci głównego bohatera, czyli na dzień dobry element jak najbardziej RPG-owy. Jednak mój zapał został ostudzony – możliwość personifikacji ogranicza się głównie do spraw związanych z wyglądem (kolor skóry i włosów, rysy twarzy itd.). Kwestię rozwijania bohaterów potraktowano w dość specyficzny sposób. Postaci występujące w grze gromadzą punkty doświadczenia, awansują na kolejne poziomy i zdobywają nowe umiejętności – ale to wszystko jest zrobione w zbyt uproszczony sposób lub też nie pozostawiający nam możliwości wyboru. Tylko postać głównego bohatera jest tą, na której rozwój mamy pełny wpływ (czyli decydujemy o trzech najważniejszych aspektach: wyborze umiejętności, specjalnych zdolności, a także ekwipunku). Pozostałe postaci możemy instruować jedynie w zakresie wyboru broni i pancerzy. A są nawet tacy bohaterowie, którzy wszystko zrobią samodzielnie.

Słówko jeszcze poświęcę schematowi rozwoju. Właściwie to są dwie główne klasy – Walka i Magia – w których możemy szkolić herosów. W ich ramach dochodzi do dalszych podziałów: broń i pancerze, broń do walki wręcz i dystansowej, magia żywiołów i mistyczna, i tak dalej. System rozdziału punktów rozwoju jest skonstruowany tak, by zmusić gracza do jednoczesnego rozwoju dwóch różnych umiejętności. Nie da się najpierw osiągnąć mistrzostwa w jednej dziedzinie, a dopiero później uczyć drugiej. Nie należy jednak przesadzać i uczyć się od razu wszystkiego, w ten sposób przez długi okres nasz bohater będzie słaby, i najprawdopodobniej nie zdoła osiągnąć perfekcji w żadnej z dziedzin.

Nie mniej istotnym aspektem gier RPG jest walka. Tego nigdy w tym gatunku nie brakuje, więc zastosowany system ma spore znaczenie dla kwestii oceny danego tytułu. W Spellforce 2 sięgnięto po rozwiązanie najprostsze z możliwych: walkę w czasie rzeczywistym, rodem z serii Dungeon Siege. Ja osobiście nie do końca jestem zwolennikiem takiego właśnie sposobu, ale na osłodę dostałem kilka elementów urozmaicających potyczki. Mam tu na myśli zestaw specjalnych umiejętności bojowych i czarów. Skorzystanie z nich w odpowiednim momencie w znacznym stopniu wpływa na wynik starcia, dlatego też rzeczą konieczną jest opanowanie używania zdolności bohaterów w stopniu mistrzowskim.