Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 3 sierpnia 2006, 10:17

autor: Łukasz Kendryna

Titan Quest - recenzja gry - Strona 2

Titan Quest jest grą szalenie podobną do Diablo, opiera się na tych samych filarach i powiela pewne schematy, jednak jest w nim coś, czego nie można było zaznać wcześniej...

Sporą rysą na tym ładnym obrazie jest narracja napotykanych postaci. Barwa ich głosu, jak i sposób wypowiadania swoich kwestii brzmią fatalnie. Brzydki akcent, zła intonacja i nieumiejętne odgrywanie ról kłócą się z treścią. Zaznaczyć jednak należy, iż wspomniany mankament nie dręczy nas przez cały czas, niekiedy można trafić na prawdziwe perełki.

Potwory, którym bohater zawdzięcza zajęcie objawiają się w najróżniejszych formach. W grze spotkamy prawdziwą gamę mitycznych istot: meduzy, cyklopy czy skarabeusze, ale i zwykłe stworzenia, znane z programów Discovery. Żaden kruk, dzik, sęp czy wreszcie modliszka nie pozwoli Ci przemknąć bezkarnie obok siebie – trzeba się bić. Niekiedy przyjdzie Ci unicestwić hybrydę lub człowieka-jaszczura na hienie.

Jednym z większych zaskoczeń, jakie zafundował mi TQ są bossowie, a dokładnie spora ich liczba. W wielu zadaniach, i co należy podkreślić niekoniecznie głównych, celem stają się potwory nie różniące się od reszty pobratymców wyłącznie statystykami, wielkością i aurą. Ich modele zaprojektowano od podstaw, przez co mamy przyjemność wyeliminować unikatowego w skali całej gry przeciwnika. Pojawienie się ich mocno oddziałuje na psychikę gracza (czyt. ciekawość), przez co zachęca go do ukończenia zadania. Nie mogło się również obejść bez podziału przeciwników na grupy, tak więc pod miecz wpadną demony, bestie, ale i nieumarli, o których nieco później, gdyż ci w szczególny sposób podkreślają zaimplementowaną w grze fizykę. Każdy rodzaj oponentów umieszczony zastał w specyficznym dla siebie siedlisku, i wykazuje odmienne cechy, np. szkielety odporne są na niektóre, magiczne ataki. Duże zróżnicowanie, jakie twórcy gry zaserwowali w kwestii bestiariusza, bardzo pozytywnie wpływa na przyjemność płynącą z gry.

Przybij piątkę!

Czym byłby nasz heros bez ekwipunku i stosownego oręża... niczym, tak więc dano mu możliwość przebierania w kilometrach mieczy i zbroi, których ilością żaden sklep z odzieżą używaną by nie pogardził. Podczas rozgrywki, przez nasze ręce przepłyną tony przedmiotów, z których część trafi do handlarzy, część z powrotem na ziemię, czy wreszcie na ciało bohatera. Oczywiście każdy przedmiot cechują odmienne właściwości i tylko od nas – i po części od klasy postaci, jaką stworzyliśmy – zależeć będzie, co trafi do użytku, a co na złom. Podobnie jak potwory i ekwipunek podzielony został na grupy, które rozróżniać będziemy za pomocą koloru, jakim napisana została nazwa przedmiotu. Nic tak nie cieszy, jak odkrycie, iż pokonany boss upuścił „niebieski przedmiot”.

W stertach pozostawianych przez nieprzyjaciół przedmiotów, odnaleźć również można specjalne talizmany bądź relikty, które łącząc w całość (3 lub 5 fragmentów), dane nam będzie umieścić w używanym przez nas orężu, tym samym wzmacniając go. Wszystkie przedmioty wykonano z niebywałą starannością, nawet najmniejsze detale widoczne są na bohaterze, którego starannie obejrzymy zbliżając doń kamerę.